Prawda górą

Tegoroczne nagrody Grand Press (przyznawane przez samych dziennikarzy) niosą duży ładunek polityczny. W kategorii „News” laureatami zostali dziennikarze Onetu (afera taśmowa), dziennikarstwo śledcze – „Superwizjer” TVN (program o polskich neonazistach, zaciekle atakowany przez prawicę jako rzekoma „ustawka”), za publicystykę – Andrzej Stankiewicz (Onet), jeden z najlepszych publicystów w Polsce, za artykuł w „Tygodniku Powszechnym”, za wywiad – Donata Subbotko („GW”) za rozmowę z sędzią Igorem Tuleyą (także atakowanym na wszelkie sposoby przez obóz rządowy), za reportaż Ewa Winnicka i Cezary Łazarewicz (pierwsza para reportażu w Polsce, „GW”), dziennikarzami roku zostali m.in. Bernard Kittel (TVN), Andrzej Stankiewicz (Onet), a na piątym miejscu Bianka Mikołajewska (OKO.press).

Przyznane nagrody to sukces dziennikarstwa niezależnego, klęska mediów „przyrządowych”. Tak się jakoś porobiło, że główną siłę opozycji stanowi część mediów. Władza bardzo tego nie lubi, ponieważ nie znosi sprzeciwu, wydaje jej się (a przynajmniej tak twierdzi), że media „w ogóle”, wszystkie media są opozycyjne. Jest to wierutna bzdura i nieprawda. Niedawno w „Rzeczpospolitej” ukazał się obszerny artykuł, w którym dokonano obliczenia, rachunek sił mediów prorządowych i opozycyjnych. Siła rażenia samej TVP i Polskiego Radia jest tak duża, że w Polsce można mówić raczej o dominacji propagandy rządowej, a także o zawłaszczeniu mediów publicznych przez władzę. Wystarczy obejrzeć „Wiadomości” TVP, by nie mieć wątpliwości, że jest to telewizja partyjna PiS. Jaka jest tych mediów wiarygodność i skuteczność – to już inna sprawa. Im bardziej zależne – tym mniej wiarygodne.

Media niezależne, takie jak TVN, Onet, „Gazeta Wyborcza”, „Newsweek”, POLITYKA, „Tygodnik Powszechny”, „Przegląd” i inne, są solą w oku władzy. Z jednej strony rząd usiłuje zniszczyć te media za pomocą m.in. odcięcia od ogłoszeń i reklam oraz prenumeraty instytucji państwowych, zwłaszcza spółek Skarbu Państwa, dyskredytacji własności zagranicznej, z drugiej chwalą się za granicą, jakie mamy w Polsce wolne media.

Awersja władzy do mediów opozycyjnych wynika też ze słabości innych form opozycji, zwłaszcza opozycyjnych partii politycznych. Media ściągają ogień na siebie. Platforma, Nowoczesna, PSL, SLD albo są zajęte walką bratobójczą (PO–Nowoczesna, podziały na lewicy), albo nie potrafią stworzyć kuszącej alternatywy dla rządu. Rząd Morawieckiego ponosi większe szkody z powodu własnych błędów niż z rąk opozycji. Ustawa o IPN, porażki w Brukseli, decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE, reprymendy z Waszyngtonu, izolacja w Europie, krytycyzm mediów zagranicznych – wszystko to stanowi „dorobek” rządu, a nie opozycji.

Najsilniejszą bronią mediów niezależnych jest prawda, po prostu prawda. Nagrodzone zostały programy pokazujące konkretne fragmenty naszego życia: manipulowanie taśmami, odradzający się neofaszyzm, deformę wymiaru sprawiedliwości, państwo prywatnej zemsty, imperium SKOK-ów. „Gazeta Wyborcza” to w pewnym sensie synonim opozycji, wiodąca marka opozycyjna. Władza walczy z mediami jak może, pobierając nauki od Orbána. Kilka dni temu „GW” opublikowała listę ok. 20 pozwów sądowych, jakie otrzymała od rządzących. Chodzi o takie sprawy jak polityka władz wobec NGO-sów, kwalifikacje zawodowych prokuratorów i ministra Ziobry, upolitycznienie sądów, cenzurowanie programów w TVP, nieudane przetargi MON, ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, plany budowy wieżowca PiS przez spółkę Srebrna, finansowanie Polskiej Fundacji Narodowej i marnotrawienie pieniędzy przez Polską Fundację Narodową (kupno francuskiego jachtu i plany rejsu dookoła świata), układ radomski, afera KNF itd. itp. Także niektóre inne gazety i czasopisma opozycyjne nie mogą narzekać na brak pozwów, np. tygodnik POLITYKA za publikacje na temat SKOK-ów.

W gronie tegorocznych laureatów zwraca uwagę całkowity brak mediów „publicznych” i obozu władzy. Tegoroczne nagrody Press to sukces niezależnych mediów, które są ostoją Rzeczypospolitej. Moje gratulacje!