Straszny Dwór

Dworzec Warszawa Centralna im. Stanisława Moniuszki.

– Przepraszam, czy to jest „Modrzejewska” do Krakowa?
– Nie, to jest „Rubinstein” do Łodzi.
– A, to przepraszam, to dlaczego na tym peronie taki tłok?
– Bo tu ma przyjechać „Moniuszko” z Wilna.
– A do Poznania gdzie staje?
– Do Poznania staje „Paderewski”. Ale jeszcze nie staje, dopiero ma stanąć.
– A pani na kogo czeka?
– Aż odsłonią „Moniuszkę”.
– Całego?
– Nie, tylko popiersie, ale od rzemyczka do koniczka. Jak ten religijny rząd upadnie, to go pokażą w halce.
– To z powodu jednego popiersia przyszło aż trzech ministrów?
– Pilnują, żeby nikt nie ukradł.
– Jeden drugiego pilnuje?
– Nie, Moniuszki pilnują. Tu wszystko ginie. Mojemu pasierbowi, ledwo spojrzał na rozkład jazdy, już buchnęli laptopa [słowo honoru – Pass.].
– Moniuszki nie dadzą rady. Gdyby to był pomnik, jak na placu Piłsudskiego, toby pilnowali na okrągło, dzień i noc, bo to można dźwigiem wynieść, ale płaskorzeźbę – komu by się chciało kuć?
– Podobno on ma wmontowane kamery w oczach i pilnuje peronu, żeby nie kradli.
– Pan się myli. „Moniuszek miał słuch jak stąd do Koluszek”, za to wzrok słaby. Warszawa Zachodnia, dalej nie widział. Nosił okulary.
– Okulary, kamery, co to za różnica? Ważne, żeby odsłonić. 200 lat to nawet jak na PKP niezłe opóźnienie. („Pociąg relacji Moskwa Centralna, dworzec im. Dymitra Szostakowicza do stacji Berlin Hauptbahnhof im. Jana Sebastiana Bacha, wjedzie na tor trzeci przy peronie drugim. W składzie pociągu znajduje się wagon sypialny do stacji Hamburg, dworzec im. Gustawa Mahlera”).
– Słyszał pan, „Żeromski” z Kielc do Olsztyna ma 150 minut opóźnienia. Opóźnienie może ulec zmianie.
– „Żeromski”, 150 minut! Nic dziwnego. Zawsze się dłużył. Żadnej jego książki nie doczytałem do końca. Syzyfowa praca. Mijała jesień, zima, a jak wysiadałem, to już było przedwiośnie.
– „Przedwiośnie” też może ulec zmianie. Ma być o jedną trzecią krótsze. Duda już czytał.
– Podobno do wyborów jeszcze skrócą – żeby zrobić miejsce dla swoich.