Cios w serce Polski

Nie sposób ogarnąć myślami tego, co się stało. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, został zamordowany w samym sercu swojego miasta. Skojarzenie z morderstwem prezydenta Gabriela Narutowicza nasuwa się samo. Dziś, tak jak wtedy, dzieli się nas na lepszych i gorszych, na pierwszy i drugi sort, na tych, którzy kochają Polskę więcej, i tych, którzy kochają mniej, na swoich i obcych. To nie zniknie z dnia na dzień, to się nie skończyło 13 stycznia 2019 r.

Usiłuję uporządkować myśli. Bestialskie morderstwo na oczach tysięcy ludzi. Rodzinie, bliskim Pana Prezydenta Adamowicza składam tą drogą wyrazy współczucia. Stała się rzecz straszna, tragedia. Musimy ratować nasz kraj, ratować siebie.

Nawet gdyby ofiarą był ktoś inny, byłby to fakt wstrząsający. W samym sercu Europy, w kraju bezpiecznym i wolnym kiedyś od terroryzmu, okazuje się, że nie jest tak bezpiecznie, jak byśmy chcieli.

Już od dawna pojawiały się ostrzeżenia, że jeżeli podział polityczny w Polsce będzie się pogłębiał, pewnego dnia poleje się krew. I tak się stało. Nie przypadkowo, lecz z premedytacją. Najbliższe miesiące do wyborów będą miały decydujące znaczenie. Albo cywilizacja, albo barbarzyństwo. Dzisiaj triumfuje to drugie. Oby chwilowo. Czy możemy jeszcze zawrócić z tej drogi – nie wiem, ale trzeba ratować nasze państwo. Cywilizacja to przestrzeganie prawa, na czele z konstytucją, szacunek dla niezawisłych sądów i dla sprawnej, apolitycznej policji, dla słabszego, dla innych obywateli. Z tym jest bardzo źle.

Nienawiść zwyciężyła, nie tylko wczoraj w Gdańsku, ona się leje z internetu, z mediów, z Sejmu. Ona trwa od stu lat, od głębokiego podziału w latach 20. ubiegłego stulecia, poprzez okresy wyciszenia przez istnienie wspólnego wroga, wojnę i PRL, by odżyć w wolnej Polsce. W kraju prosperującym i bezpiecznym z zewnątrz, ale zagrożonym od wewnątrz.

Morderstwo w Gdańsku ma swoją warstwę symboliczną i przejdzie do historii jako kolejna tragedia. Dokonane zostało w czasie święta, jakim jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która jest zaprzeczeniem nienawiści, najbardziej masową inicjatywą miłości, a jej symbolem jest serce. Cios zbrodniarza uderzył nie tylko w Pana Prezydenta Pawła Adamowicza, ale także w Orkiestrę, jej tysiące aktywistów i miliony zwolenników.

To cios w każdego z nas. Obyśmy jako naród i społeczeństwo umieli się z tego podnieść. Żadnej tolerancji, żadnej obojętności dla siewców nienawiści.

Nie chodzi o powszechne „kochajmy się”, ale o minimum przyzwoitości. Będzie to trwało długo, będą nawroty, ale musimy wierzyć, że dobro zwycięży, bo jak żyć bez nadziei?