PAP: Polska Agencja Pocztowa

We wtorek 19 marca bawił w Polsce Josep Borrell, minister spraw zagranicznych Hiszpanii, ciekawy człowiek. Zanim został politykiem socjalistycznym, pracował jako inżynier, ekonomista, matematyk. Z czasem został politykiem, był ministrem, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Na zakończenie pobytu wygłosił odczyt w Kolegium Europejskim w Natolinie.

Nazajutrz ciekaw byłem, co też hiszpański minister miał Polakom do powiedzenia. W gazetach – nic, w internecie na stronie Euractiv znalazłem w miarę pełną relację Mateusza Kucharczyka, na stronie Interia – podobnie, chociaż w obu relacjach zabrakło tego, co minister Borrell powiedział o przestrzeganiu wartości unijnych przez Polskę i Węgry, a to przecież sprawa delikatna.

Aby zaspokoić swoją ciekawość, sięgnąłem więc po relację Polskiej Agencji Prasowej. Znalazłem komunikat „MSZ informuje”, w którym znajdowały się tylko wypowiedzi ministra Czaputowicza i ani jednego słowa szefa dyplomacji Hiszpanii, kraju bądź co bądź ważnego i niemałego.

Fragmenty: nasze rozmowy potwierdziły wolę intensyfikacji – „podkreślił minister Jacek Czaputowicz”, potrzeba ambitnych państw średnich – „powiedział minister Jacek Czaputowicz”, nasze państwa zajmują miejsca z dwóch stron kontynentu – „powiedział minister Czaputowicz”, polscy i hiszpańscy żołnierze służą w ramach NATO na Łotwie – „dodał szef polskiej dyplomacji”.

Byłem zdumiony, że relacja MSZ, rozpowszechniana przez PAP, była tak jednostronna i – powiedzmy sobie – mało elegancka, niezbyt dyplomatyczna. Na koniec puenta, czyli zakończenie relacji MSZ/PAP. „UWAGA! Komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść – z zastrzeżeniem postanowień (…) ustawy prawo prasowe”.

Czyli cała ta Francja elegancja to zasługa MSZ. To mnie akurat nie dziwi. Ale co robi Polska Agencja Prasowa? Zamiast rzeczowo i elegancko zrelacjonować wizytę hiszpańskiego ministra, ogranicza się do roli posłańca. Postanowiłem sprawdzić, co na temat tej wizyty przynosi dzisiaj największy dziennik hiszpański, lewicowy (a więc bliski socjaliście Borrellowi) „El Pais”. Niestety, ani słowa. Nie wiadomo, co lepsze – być posłańcem czy milczeć?