Kawa u premiera

„Chamstwo jest charakterystyczną cechą tej grupy politycznej” – powiedział eurodeputowany Ryszard Legutko po tym, jak Danuta Hübner, Róża Thun i Bartosz Arłukowicz nie podali ręki premierowi Morawieckiemu podczas uroczystego odbierania zaświadczeń o wyborze do Parlamentu Europejskiego.

Nie podzielam opinii prof. Legutki, a wręcz przeciwnie – uważam, że w dziedzinie chamstwa prowadzi obóz władzy, ale i opozycja nie jest bez winy. W tej konkretnej sprawie uważam, że skoro się przyszło i odebrało zaświadczenia, to należało rękę podać. Jest tyle innych sposobów potępienia premiera i władzy w ogóle – liczne wypowiedzi w mediach niezależnych (pp. Arłukowicz, Hübner i Thun mają do nich swobodny dostęp), bojkot uroczystości, trybuna sejmowa i wiele innych.

Premier Morawiecki absolutnie zasłużył na dezaprobatę, choćby za sposób „ujawniania” swojego majątku, za złożenie kwiatów ku czci Brygady Świętokrzyskiej, za to, co powiedział w Monachium o stosunkach polsko-żydowskich podczas wojny, za postępowanie prokuratury w sprawie KNF i Srebrnej itd., itp., wreszcie za aroganckie zignorowanie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz 4 czerwca.

Ktoś widocznie zwrócił premierowi uwagę na niestosowność jego zachowania, skoro zaprosił p. Dulkiewicz na kawę i zaproszenie zostało przyjęte. To ostatnie witam z zadowoleniem i oby to nie był ostatni raz. Każda próba cywilizowania panujących obyczajów zasługuje na uznanie. Może p. prezydent wytłumaczy premierowi, że dobór momentu rekonstrukcji rządu akurat w czasie uroczystości gdańskich przynosi premierowi wstyd. Ale kawę popieram.

Premier jest gładki, obyty, na pierwszy rzut oka robi lepsze wrażenie niż „nasza Beata” lub jej następca Jacek Sasin. Ale pozory mylą. Kilka lat temu ujawniono taśmę, na której ówczesny prezes WBK Mateusz Morawiecki powiedział o Robercie Kubicy: „na szczęście złamał rękę raz, drugi”. Co wtedy zrobił premier? Spowodował, żeby Orlen, wielka spółka skarbu państwa, zaangażowała miliony w promocję naszego rajdowcy i naszego kraju. Kubica został skutecznie wyciszony, sprawa została zasypana publicznymi pieniędzmi. Bez skrupułów.

Utkwiła mi w pamięci pokazana w TVN (bo chyba nie TVP) scena, jak kilka lat temu, podczas uroczystości na Westerplatte, o godz. 4 rano prezydent elekt Andrzej Duda kręcił się jak mógł, byle tylko stać plecami do ówczesnej premier Ewy Kopacz, i nie podał jej ręki. To postępowanie niegodne prezydenta i dżentelmena.

Oby kawa u premiera nie była gorzka i stanowiła wyjątek od panujących obyczajów, wskazówkę, że można inaczej.