Zemsta jest ucztą bogów

Oficjalna Polska jest w siódmym niebie. Wspólnie z Węgrami, Czechami, Włochami i kilkoma innymi udało się powstrzymać awans Fransa Timmermansa (holenderskiego socjalisty) na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pozostanie on na swoim dotychczasowym stanowisku wiceprzewodniczącego KE. (Czyli nie udało się go dobić).

Socjaliści są rozczarowani, ale w Brukseli miało miejsce coś w rodzaju rokoszu. Ustalenia uzgodnione „na boku”, w Osace, nie zostały zaakceptowane przez Radę Europejską. W rezultacie negocjacji last minute ustalono, że następczynią Claude’a Junckera na stanowisku przewodniczącego Komisji Rady Europejskiej ma zostać minister obrony Niemiec (przedtem minister pracy) Ursula von der Leyen. Ustępujący premier Belgii Charles Michel zastąpi Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Zablokowanie kandydatury Timmermansa jest największym, choć wstydliwym sukcesem Polski. Największym, ponieważ polski plan się powiódł, Polska „wstała z kolan”, o Polsce się mówi, Polska zrealizowała swoje cele (premier Morawiecki).

Jest to zarazem sukces wątpliwy, ponieważ Timmermans został odrzucony wyłącznie dlatego, że jako demokrata i socjalista starał się bronić Europę post-sowiecką przed autorytarnymi zapędami partii Victora Orbana i Jarosława Kaczyńskiego. Jako wiceprzewodniczący Rady Europejskiej do spraw praworządności, Timmermans był trudną do sforsowania przeszkodą w demontażu liberalnej demokracji, prawa i sprawiedliwości (przez małe „p”). Obóz władzy w Polsce będzie świętował zwycięstwo w Unii Europejskiej jako kolejną wygraną bitwę, istny cud w Brukseli. W dodatku Wyszehrad, pod polskim przewodem pokazał, że jest bytem realnym, zdolnym przynajmniej do powiedzenia „nie”.

Przy okazji dostało się tym państwom (w tym Niemcy, Francja), które dogadały się w Osace, na szczycie G20, kto będzie rządził w Unii. Krytykując „pozatraktatowe” praktyki, premier Morawiecki (i inni) do pewnego stopnia mieli rację, ale trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek ciało demokratyczne, w tym unię ponad 25 państw, bez zakulisowych, a nawet jawnych porozumień. Co Polska wywalczyła dla siebie w Brukseli? Na razie tylko zemstę na Timmermansie – kandydacie, który „nie łączy, nie rozumie Europy postkomunistycznej, nie jest kandydatem porozumienia” etc. Jest to wątpliwy tytuł do chwały.

ZAPROSZENIE
Monika Płatek (profesor prawa, UW) i ambasador Jan Truszczyński (główny polski negocjator, a później wysoki urzędnik Unii Europejskiej) będą naszymi gośćmi w Radiu TOK FM, niedziela 7 lipca br, o godz. 10.05.