Bez wódki nie zrozumiesz

Nie wiem, co mnie dzisiaj najbardziej zdumiało. Chyba informacja, że Michał Krupiński – do dzisiaj prezes państwowego banku Pekao SA – urodził się w 1981 r.! Ciągle nie mogę się nadziwić, że ktoś  może się urodzić  w 1981 r., a co dopiero być już prezesem PZU i innych instytucji. Taki młody człowiek, z taką bogatą (w obu znaczeniach tego słowa) karierą, odszedł z wielkiego banku, perły w koronie Skarbu Państwa. Odszedł czy jego odeszli, faktem jest,  że jeszcze niedawno był u prezesa na Nowogrodzkiej w sprawie finansowania wieżowców na Srebrnej. A dziś – out.

O prezesie nic złego dzisiaj nie napiszę, gdyż jest po zabiegu kolana. Życzę zdrowia. Ale o sprawie tak: dlaczego prezes wielkiego banku państwowego (2 mln pensji rocznie, podobno mało jak na taką posadę) odchodzi w tajemniczych okolicznościach, z dnia na dzień, rzekomo dlatego, że planuje karierę za granicą? Minister Sasin wie, ale nie powie. A my, suwereni, siedzimy ciemni jak tabaka w rogu. Czyżby zmiana prezesa miała coś wspólnego z utworzeniem resortu, który objął władzę nad zasobami państwowymi? Czy wszystkiego musimy dowiadywać się od Onetu i z „Superwizjera”? Bez wódki nie zrozumiesz.

To nie koniec sensacji. Okazuje się, że także dzisiaj (co za zbieg okoliczności) zwolniony został z tego samego banku dyrektor Jakub Banaś, syn Mariana. Zwolnienie – nic nadzwyczajnego, ale akurat teraz, kiedy ojciec jest „bohaterem” gigantycznej afery? Nie było lepszego dnia, czy też chodzi o to, żeby postraszyć ojca, by ten jak najszybciej odszedł ze stanowiska prezesa NIK, przestał kompromitować siebie, Prawo i Sprawiedliwość, wszystkich, którzy go bronią, jak Romuald Szeremietiew, były prawicowy wiceminister obrony, który uważa, że Banaś jest państwowcem i w szanującym się kraju odbierałby ordery od prezydenta kraju?

Dlaczego Banaś nie odchodzi sam – łatwo zrozumieć. Choćby dlatego, że straciłby immunitet, który będzie mu bardzo potrzebny. Ale dlaczego PiS mianował taką postać (raczej posiedzieć, niż postać) na tak newralgiczne stanowisko? Bez wódki nie zrozumiesz.

Dwie największe ofiary tzw. afery Banasia to prezes Kaczyński i minister Kamiński – dokładnie ci dwaj, którzy spotkali się z prezesem NIK i oczekują jego rezygnacji. Prezes partii rzadko spotyka się z odmową we własnych szeregach. Od czasu Glapińskiego (prezes NBP bliski Kaczyńskiemu) nikt nie odważył się na niesubordynację. No a teraz ten Banaś. Kto by pomyślał, że człowiek, który ma tyle za uszami, powie „nie”.

Banaś miota się jak w sieci, jest osaczony, kierowca a to wiezie dymisję na Wiejską, a to zawraca na Filtrową. Sądzę, że Banaś liczy, co mu się bardziej opłaca.

Kiedy byłem zastępcą naczelnego redaktora, przyszedł do mnie młodszy kolega z komunikatem, że odchodzi do innej redakcji. W ręku miał kartkę z korzyściami z pracy w obu czasopismach: pensja, wierszówka, wyjazdy zagraniczne itp. Byłem zażenowany, że ktoś może pracować, czyli grać w zespole tak bez sentymentów, kolegę pożegnałem więc bez żalu. Teraz zapewne „pancerny Marian” sporządza taki rachunek korzyści. Cała Polska patrzy, bo takiej historii jeszcze nie było. Co mu wychodzi – bez wódki nie zrozumiesz.