Krok znad przepaści

Na cztery dni przed terminem „wyborów” prezydenckich 10 maja dowiadujemy się, że wybory się nie odbędą „z powodu ich nieodbycia”. Jak mówią Rosjanie, „siewodnia koncierta nie budiet”.

Impreza zwana wyborami pocztowymi, która była oczkiem w głowie prezesa PiS (a przeciwko której wystąpił Gowin) i która zapowiadała się na pośmiewisko światowe, została w ostatniej chwili odwołana. Jest to sukces Gowina i jego ugrupowania Porozumienie. Co prawda nie bardzo wiadomo, na jakiej podstawie prawnej opiera się to porozumienie, ale uniknięto dalszej katastrofy, jaką byłaby ta parodia wyborów, które miały być organizowane przez rząd, a konkretnie przez Pocztę Polską, na czele z wicepremierem Sasinem, a nie przez Państwową Komisję Wyborczą.

Pseudowybory bez kampanii, bez komisji wyborczych, bez udziału Polonii (na marginesie: jestem zwolennikiem zasady, że tam głosujesz, gdzie płacisz podatki, ale to inna sprawa; na razie mamy takie prawo, jakie mamy, i emigracja ma prawo głosu, więc należy to uszanować).

Zamiast parodii wyborów, których Kaczyński i PiS bronili jak niepodległości (przy pełnej aprobacie prezydenta Dudy, który miał reelekcję w kieszeni), mają być rozpisane nowe wybory prezydenckie, organizowane przez PKW, a nie przez Pocztę, w całości korespondencyjne, które poprzedzi kampania, w której mogą wziąć udział nie tylko dotychczasowi, ale i nowi kandydaci, jeżeli zbiorą 100 tys. podpisów. Stwarza to np. możliwość Koalicji Obywatelskiej wystawienia innej kandydatury niż nieporadna w tej roli marszałek Kidawa, ale w to wątpię.

Pierwszy bilans: absolutna samowola, niemająca nic wspólnego z mechanizmem demokracji, bez żadnych konsultacji społecznych, poza wszelkim trybem, ale krok w tył znad przepaści.

Zaproszenie

Prof. Andrzej Rychard (dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN) oraz Jerzy Baczyński (redaktor naczelny „Polityki”) będą naszymi gośćmi w niedzielę 10 maja o godz. 10:05. Zmiany w składzie gości były spowodowane niejasnościami dotyczącymi ciszy wyborczej.