PRL w Trójce
Proszę wybaczyć ponadtygodniową nieobecność na blogu. Dużo się działo w tych dniach w Polsce, choćby pojawienie się Rafała Trzaskowskiego jako kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, „dobra zmiana” komisarza w Sądzie Najwyższym, a także kolejny wybuch wulkanu, jakim jest radiowa Trójka.
Dużo się działo także u mnie prywatnie, właśnie wróciłem z kwarantanny po upojnej nocy w szpitalu na ul. Wołoskiej w Warszawie, gdzie dowiedziałem się, że jestem ujemny, czyli negatywny. Ale po kolei.
TRZASKOWSKI jest najlepszym z obecnych, co nie znaczy idealnym kandydatem na prezydenta. Idealny to dla mnie był Barack Obama ze swoją Michelle, ale w Polsce nie miałby szans. Więc jest Trzaskowski. Szkoda, że przepoczwarzenie Małgorzaty w Andrzeja trwało tak długo. Dotychczasowy prezydent Warszawy ma wiele zalet – doświadczony w kraju i za granicą, wiceminister spraw zagranicznych – całkowite przeciwieństwo Hołowni, którego atutem jest brak doświadczenia politycznego, ale za to dorobek fundacyjno-pomocowy za granicą.
Wraz z kandydaturą Trzaskowskiego liberalna lewica spod znaku czytelników „Polityki” dostała chyba swojego kandydata. Ale Polska jest dużo bardziej różnorodna, Trzaskowski ściga się z opóźnionym startem, co utrudnia zadanie. Po jego pierwszej konferencji prasowej słyszałem uwagi głównie niemerytoryczne (nienaturalny, upozowany, nieuczesany – fryzjerzy mieli zakaz).
Mnie raził nadmiar wzniosłych słów i haseł przy niedostatku konkretów – poza 6 proc. budżetu na ochronę zdrowia, no i kąśliwą uwagą pod adresem TVP Info. Ten, kto wygrał z Patrykiem Jakim, przeciwnikiem bardzo trudnym – da sobie jednak radę. Jeżeli dał sobie radę z Katarzyną Kolendą-Zaleską z TVN, która grillowała go z rozkoszą, to poradzi sobie w wyborach. Bezwzględna pani redaktor chwilę potem siedziała zasłuchana w opowieści Wojciecha Manna.
TRÓJKA. Chociaż kiedyś współpracowałem z Trójką w cotygodniowych rozmowach „Peryskop” Wróblewskiego i kabarecie reżyserowanym przez Jurka Markuszewskiego (STS), już od lat tego programu nie słucham. Nie jest on zresztą przeznaczony dla starszych panów. Co pewien czas opinią publiczną wstrząsały opowieści o tym, jak kolejne fale karierowiczów wyrzucają lub wypychają dotychczasowych ludzi Trójki, a na ich miejsce (w ramach zasady TKM) przychodzą nowi, pp.Lisicki. Janecki i cała ta drużyna Na Prawo Patrz.
Były demonstracje w obronie wyrzuconych, były polemiki, wyrazy sympatii, ale także pytania, dlaczego Mann i Niedźwiedź dają swoją twarz, nie odchodzą. Są to dylematy, jakie i my mieliśmy w PRL. Teraz swój PRL ma Trójka. No i stało się. Z błahego skądinąd powodu ludzie Trójki są już poza Trójką.
Ja będę zawsze wspominał związki Agnieszki Osieckiej, a potem Fundacji Jej imienia z Trójką. Radiowe Studio Piosenki, jakie założyła, a po Jej śmierci Konkurs na najlepszą interpretację piosenki Agnieszki, coroczne przesłuchania kandydatek (-ów) i koncert w studiu im. Agnieszki Osieckiej na ul. Myśliwieckiej. Za strony Trójki wieloletnia gigantyczna praca Jana Borkowskiego i Zosi Sylwin.
Żegnajcie tamte czasy.