Bandyci i policjanci

W polityce nie brak ludzi złych, ale Zbigniew Ziobro należy do najgorszych. Nawet Piotr Gliński mu nie dorównuje. Chorobliwie ambitny, pamiętliwy, mściwy, zacietrzewiony i fanatyczny, nadaje się na ministra sprawiedliwości jak ja do baletu.

„Politycy opozycji stoją po stronie bandytyzmu” – powiedział ostatnio na tle wydarzeń w Warszawie. Demonstranci w obronie ludzi LGBT starli się z policją. Policja zdołała upolować 48 „bandytów”, którym postawiono zarzut czynnego uczestnictwa (?) w zbiegowisku. „Czynny udział” to chyba znaczy, że ci ludzie nie byli tylko gapiami. Mamy tu naprzeciw siebie ludzi LGBT, którzy walczą z dyskryminacją i poniżeniem (z ust samego prezydenta) oraz policją działającą w imieniu państwa polskiego.

„Bandyci”, jak rozumiem, atakowali ciężarówkę hańby, która w imieniu jednej z fundacji pro-life krąży po ulicach i uprawia agresywną propagandę. Straty według fundacji wyniosły 6 tys zł. „Bandyci” opanowali także samochód policyjny, w którym policja przetrzymywała bodaj liderkę demonstrantów. „Bandyci” weszli nawet na dach samochodu i atakowali go ze wszystkich stron i na różne sposoby.

Licznie reprezentowana policja siłą zatrzymywała i ładowała uczestniczki i uczestników oraz osoby przypadkowe do swoich pojazdów i odwoziła ich na rożne komisariaty. Trwała prawdziwa łapanka. Dochodziło do scen brutalnych, gdyż „bandyci” nie podporządkowywali się poleceniom stróżów prawa, a ci nie szczędzili siły. Były sceny jak z rozpędzania demonstracji w USA. Inne gesty sprzeciwu obejmowały zawieszenie tęczowych flag m.in. na pomniku Kopernika i figurze Chrystusa przed kościołem. Osoby zatrzymane pozbawione były przez pewien czas pomocy prawnej, nie wiedziały, co im się zarzuca, dokąd i na jak długo są odwożone, gdzie się znajdują etc.

Moja opinia: racja jest absolutnie po stronie demonstrantów. Walczą o równouprawnienie mniejszości. Walczą o państwo demokratyczne, tolerancyjne i przyjazne. Mają przeciw sobie państwo, znaczną część społeczeństwa (gminy „wolne od LGBT”), Kościół, część mediów, w tym media państwowe. Ale jest jedno „ale”, jedno pytanie, mianowicie czy obrońcy demokracji podejmują odpowiednie kroki, czy aby nie szkodzą sprawie, o którą walczą? Atakowani wszem wobec przez niektórych polityków jako „bandyci” może uczyniliby lepiej, zostawiając Chrystusa w spokoju, nie wdrapując się na samochody i nie niszcząc mienia, nie bijąc się z policją, a zamiast tego stosując bierny opór – metody Gandhiego i Lutra Kinga. Wiem, że Gandhiego wspomniał Radek Sikorski, ale co Gandhi winien, że ma zwolenników różnej maści? Chodzi mi o to, żeby strona demokratyczna nie dostarczała władzy niepotrzebnych pretekstów do represji i strawy dla TVP Info. Chętnie wysłucham argumentów przeciwnych.

Wydawało się, że po tym, jak PiS sześć razy z rzędu wygrał wybory i posiada wraz z przystawkami rząd, Sejm, znaczną część wymiaru sprawiedliwości, władza się zreflektuje i na chwilę przyhamuje, zajmie tym, co najważniejsze – gospodarką i epidemią, która ma coraz gorszy przebieg. Tymczasem jest odwrotnie. Ziobro już otwiera nowy front, poluje na organizacje pozarządowe – najpierw te wspomagane z zagranicy. Będą to „zagraniczni agenci i lobbyści”. Widocznie zapomniał, skąd dostawała wsparcie „Solidarność”.

Zaostrza się także walka w obozie władzy, którą ludzie tacy jak Ziobro jeszcze podgrzewają, dolewając oliwy do ognia. W tej sytuacji trudno nawoływać do powściągliwości „bandytów”.