Ludzie – co się dzieje?

Prokuratura odrzuca donos Kaczyńskiego – czytamy w czwartkowej „Gazecie Wyborczej”. Wojciech Czuchnowski, świetny dziennikarz śledczy, pisze, że prokuratura odrzuciła wniosek JK o to, by wszcząć śledztwo w sprawie upublicznienia przez „GW” nagrań jego rozmów z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem (niedoszły partner w srebrnej aferze dwóch wież), a także wypowiedzi na ten temat polityków i prawników nie zawsze Kaczyńskiemu przychylnych. Prezes uznał je za zniesławiające. Prokurator nie podzielił tego zdania. Byłbyż to cud w prokuraturze?

Warszawska Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia dochodzenia z powodu „braku interesu społecznego” oraz „braku znamion czynu zabronionego”. W obszernym uzasadnieniu prokurator wręcz pastwił się i znęcał nad Kaczyńskim. Mówił, że JK jest osobą publiczną, a zatem interweniowanie w jego prywatną sprawę naruszyłoby zasadę równego traktowania wszystkich obywateli.

Kaczyński może sam dochodzić swoich spraw, bez wykorzystywania państwowej prokuratury, nie jest bowiem osobą nieporadną, jest prawnikiem i może sobie zorganizować profesjonalną obsługę prawną – mówił prokurator. W tym samym postanowieniu – czytamy dalej – prokuratura odmówiła też zajęcia się sprawą pomówienia JK w materiałach propagandowych Platformy (w tej sprawie JK także złożył wniosek).

Wszystko to spisałem z artykułu red. Czuchnowskiego. Teraz pora na pytania. Jak to możliwe, że upolityczniona i podporządkowana władzy prokuratura pozwala sobie na taki eksces jak odrzucanie wniosków „prezesa Polski”? Jak to wytłumaczyć? Czy prokuratura nie jest dyspozycyjna? Czy Ziobro chciał uszczypnąć Kaczyńskiego? Czy uprzednio się dogadali i afront wobec prezesa to tylko fragment większej intrygi?

Zawsze też możliwa jest odpowiedź najprostsza: prokuratura jest niezależna, a wszyscy obywatele są równi. Kto chce, niech wierzy.

Jeszcze jedno: jak się nazywa ten odważny prokurator, który powiedział „nie” prezesowi? Dlaczego red. Czuchnowski nie dał mu satysfakcji i nie wymienił jego nazwiska? Tak wytrawny dziennikarz nie przeoczył chyba tożsamości prokuratora, o którym pisze… Czy to jest tajemnica? Czy i dokąd zostanie prokurator zesłany, bo w Warszawie miejsca nie zagrzeje?Odpowiedzi prosimy zamieszczać na naszym blogu.

A teraz inna sprawa. Zagadka. Z którego pisma pochodzą poniższe cytaty? „Przegląd”? „Newsweek”? „NIE”? „Polityka”? „Tygodnik Powszechny”? Inne? A oto i cytaty: „Telenowela z wyborem nowego rzecznika praw obywatelskich pokazuje, że PiS nie chce oddać nawet ułamka władzy w ręce kogoś, kto byłby od partii całkiem niezależny. (…) Dlaczego PiS funduje sobie i nam wszystkim ten dziwaczny serial? Od początku partia zachowywała się tak, jakby została zaskoczona końcem kadencji Adama Bodnara. (…) Największy paradoks całej tej sytuacji polega na tym, że wskutek działań PiS Adam Bodnar, tak bardzo przez tę partię krytykowany, mógł być rzecznikiem cztery miesiące dłużej niż przewidywała jego kadencja”. I będzie nim nadal, jeśli Senat nie zatwierdzi kandydata PiS.

Czytamy dalej. „Brak zaufania i krótka ławka. Wybór RPO dobrze pokazuje, że PiS ma duży problem z oddaniem choćby ułamka władzy w ręce osoby, co do której nie ma pewności, że zawsze będzie działać zgodnie z politycznym interesem PiS. Prawu i Sprawiedliwości już bardzo trudno znaleźć sensowną osobę spoza świata polityki, która zgodziłaby się zostać kandydatem partii na jakikolwiek urząd”.

Kto zaryzykuje swoją pozycję i dorobek, by dać sobie przykleić łatkę partyjnego nominata, nie mając pewności, czy w ostatniej chwili nie zostanie wystawiony do wiatru?

Kto i gdzie to napisał? Kto zgadnie? Drodzy blogowicze, skrócę wasze męki. Cytaty i wyimki pochodzą z artykułu Kamili Baranowskiej, publicystki tygodnika „Do Rzeczy”. Prawda toruje sobie drogę, a kropla drąży skałę.