Wieści z piaskownicy

Skandal w Porozumieniu Jarosława Gowina przypomina (przynajmniej z tytułu) komedię filmową „Skandal w Clochemerle” z 1948 r. Sytuacja jest bowiem komiczna i tragiczna.

Poważni, wydawałoby się, ludzie, prezes partii swojego imienia, wicepremier Gowin, odpowiedzialny za – drobiazg – gospodarkę, rozwój i pracę, ma zostać „obalony” przez jednego z najbardziej znanych działaczy tej partii Adama Bielana, europosła i polityka bliskiego samego ojca chrzestnego rządzącej prawicy, czyli Jarosława Kaczyńskiego. W tym trójkącie rozgrywa się fabuła.

Mściwy i pamiętliwy prezes Kaczyński ma na celowniku Gowina, który mu się naraził, obalając projekt wyborów pocztowych w trakcie pandemii, co było upokorzeniem prezesa i ogromnym kosztem dla całego państwa. Europoseł Adam Bielan od dłuższego czasu zbiera haki na swojego partyjnego lidera Gowina. Ten ostatni co prawda jest szefem partii, ale grunt pali mu się pod nogami. A to ktoś odchodzi z jego partii, a teraz wybucha mu pod nosem granat, rzucony przez jego własnego europosła Bielana, zapewne na sygnał (lub co najmniej za wiedzą) ojca chrzestnego rządzącej koalicji, prezesa partii rządzącej i wicepremiera Kaczyńskiego.

Tak oto jeden wicepremier i lider partii wchodzącej w skład koalicji rządzącej usiłuje wykończyć drugiego wicepremiera, lidera i koalicjanta. Jakaż to jest koalicja, w której wicepremier (Kaczyński) odpowiedzialny za bezpieczeństwo kraju (przede wszystkim wewnętrzne, bo zagranica mu nie zagraża) zwalcza drugiego wicepremiera, wysyłając przeciw niemu europosła, który „odkrył” to, co wszyscy wiedzą, że mianowicie kadencja przewodniczącego Gowina skończyła się ponad dwa lata temu i jest on „uzurpatorem”, który złamał prawo, a papiery pokazały, że kancelaria tej partii to istna stajnia Augiasza. Zamachowiec Bielan uważa, że zgodnie ze statutem to on jest przewodniczącym partii, ale poparło go zaledwie kilku deputowanych tej partii – pozostali nie przyłączyli się do puczu i stanęli murem za swoim prezesem Gowinem.

Niefortunny zamachowiec Bielan nazajutrz po nieudanej próbie puczu został przyjęty czy wręcz wezwany przez ojca chrzestnego, gdzie – jak się domyślamy – wesoło nie było.

Cała trójka została ośmieszona. Bielan jako nieudany spiskowiec, Gowin jako prezes i wicepremier, któremu zagraża najbliższe otoczenie, no i wreszcie Kaczyński – jako gracz i intrygant. Wszyscy zostali skompromitowani. W kraju szaleje pandemia, każdego dnia umiera kilkaset osób, gospodarka po raz pierwszy od 30 lat zwija się, a nie rozwija, rząd miota się pomiędzy luzowaniem a zaostrzaniem przepisów, a politycy zamiast coś wspólnie budować, obrzucają się piachem jak w piaskownicy.