Jesteśmy dumnym narodem

Przemawiając w Parlamencie Europejskim, premier Morawiecki (PMM) poinformował zgromadzonych, że jesteśmy dumnym krajem, co było zaskoczeniem dla wielu deputowanych, którzy nie sądzili, że jesteśmy krajem dumnym.

Premier znajdował się w takiej sytuacji, jak gdyby grał na cudzym boisku. Publiczność nie była mu w większości życzliwa, jak to jest w Sejmie w Warszawie, sędzią również nie była posłuszna marszałek Witek, a w dyskusji polski premier dostał takie baty, że nie wiadomo, czy się cieszyć, iż Europa dobrze wie, co się w Polsce wyprawia, czy rumienić się ze wstydu, bo chodzi przecież o nasz kraj.

Na początku swojej oracji PMM rytualnie zapewnił, że „tu jest nasze miejsce i nigdzie się stąd nie wybieramy”. Miło słyszeć, ale w obliczu istnej kanonady propagandowej w Polsce przeciwko „wyimaginowanej wspólnocie” (prezydent Duda), przeciwko „niemieckiemu dominium”, pijawkom, które wysysają krew naszej gospodarki i temu podobnym kalumniom, deklaracje miłości PMM do Unii Europejskiej nie brzmią przekonująco. Są przeznaczone na rynek wewnętrzny, gdzie opozycja spod znaku Tuska stara się zdyskredytować partię i rząd PMM jako zdecydowanie antyunijne i zmierzające do polexitu. Od kiedy opozycja zaczęła malować taki obraz Kaczyńskiego, politycy władzy prześcigają się w recytacjach typu „to tylko bajki o polexicie, tu jest nasze miejsce i żadna siła nas stąd nie ruszy”.

Druga nuta, na której gra władza, to umniejszanie korzyści Polski z integracji europejskiej i wyolbrzymianie zysków, jakie „przedsiębiorcy niemieccy” (przede wszystkim niemieccy, bo zawsze warto nacisnąć pedał nacjonalistyczny), ale także francuscy i inni czerpią z Polski. I chociaż ekonomiści podważają taki sposób myślenia, pozostaje on w użyciu, gdyż zawsze lepiej przedstawić nasz kraj jako ofiarę wyzysku niż jako beneficjenta integracji.

„Polska zyskuje na integracji przede wszystkim z powodu wymiany handlowej…”, mówił PMM, ale pominął inne gigantyczne korzyści, takie jak możliwość podróżowania i pracy na całym obszarze Unii, a za tym lepsze zarobki i nabywanie kwalifikacji, znakomity program Erasmus, który pozwala tysiącom młodych studiować w renomowanych uczelniach, z których niejedna zajmuje w rankingu szanghajskim pozycję wyższą niż miejsca w trzeciej i czwartej setce zarezerwowane dla naszych najlepszych uczelni.

PMM pochlipuje z powodu „podwójnych standardów” w Unii. Zapewne można się ich dopatrzeć, ale kiedy Unia wykonywała ważne i konkretne gesty wobec naszego kraju, takie jak wybór byłych premierów – Buzka i Tuska – na najwyższe stanowiska, czy to nie był podwójny standard na korzyść naszego kraju? Prezes Kaczyński zgrzytał zębami, premier Szydło doznała upokorzenia 1:27, polski rząd był przeciwny kandydaturze Polaka, czyż to nie był podwójny standard na rzecz naszego kraju?

Prezes Kaczyński, prezydent Duda i premier Morawiecki ponoszą historyczną odpowiedzialność za zmarginalizowanie naszej pozycji w Unii oraz izolację Polski, która może liczyć na wsparcie tylko ze strony Węgier i modlić się o zwycięstwo pani Le Pen we Francji.

Zaproszenie
Ambasador Jan Truszczyński (główny negocjator wstąpienia Polski do Unii Europejskiej) oraz dr Renata Mieńkowska-Norkiene (politolożka, specjalistka od integracji europejskiej, UW) będą naszymi gośćmi w TOK FM 22 października o godz. 10:05.