Najlepszy prezent dla Jarka

Do Bożego Narodzenia jeszcze kawał czasu, dzieci nie mogą już doczekać się prezentów. Tylko jedno z nich, Jarek Kaczyński, dostał ich już cały wór. To nagroda za dobre sprawowanie. Chłopiec z Żoliborza jest już wystarczająco duży, żeby nie wierzyć w św. Mikołaja ani w Dziadka Mroza. Jest za to dostatecznie sprytny, żeby wiedzieć, kto przykleił sobie siwą brodę – niby dla niego, a faktycznie w imię tradycji i zabawy.

Ta zaś, to znaczy zabawa, najlepsza jest wtedy, kiedy dziecko wie, iż ten Mikołaj to nikt inny, tylko przebrany przyjaciel rodziny, który zajechał przed dom napędem ekologicznym, tj. parą sani ciągnionych przez renifera. Z drugiej zaś strony Mikołaj nie jest taki niezorientowany w realiach tego świata, żeby nie wiedzieć, „who is who” i kto ma dostać największy i najlepszy prezent.

Najlepszy, wymarzony prezent dla Jarka to mała wojenka sprokurowana przez Aleksandra Łukaszenkę z sąsiedniej Białorusi. Żadna zabawka, nawet japońska kolejka elektryczna, nie jest warta tyle co inwazja ołowianych żołnierzyków z rodzinami, gotowych na sprawiedliwą wojnę w obronie naszego kraju – ostoi chrześcijaństwa i zachodniej cywilizacji przed muzułmańską szarańczą, gnaną ze Wschodu, z Iraku, z Syrii, z całego świata arabskiego.

Przede wszystkim zabawa w wojnę pozwala odwrócić uwagę od innych gier i zabaw mniej wychowawczych, takich jak zabawa w sklep, w którym jest coraz drożej, zabawa w szpital, w którym dzieci leżą na podłodze, kosztowne rakiety i satelity, które można wystrzelić wysoko, aż pod sam sufit. Jak świat światem, najlepsza zawsze była gra w wojnę i zabawa w genialnego stratega – Napoleona, który umiał nie tylko wygrywać na polu bitwy, ale również obalać królów, zmieniać ustrój, a nawet dyktować kodeksy, z których jeden nosił nawet jego imię.

Dobierając prezent, Łukaszenka okazał się dobrym psychologiem dziecięcym. Wiedział, jak działa wyobraźnia dziecka: strefa specjalna, pole bitwy, czołgi, szpital polowy, lekarze, lazarety, sanitariuszki, namioty, śmigłowce, coraz to nowe samoloty ze Wschodu pełne migrantów, napięcie jak u Hitchcocka.

Nigdy przedtem mały Jarek nie dostał tak wspaniałego prezentu jak teraz, kiedy Dziadkiem Mrozem jest Aleksander Łukaszenka. Teraz lgną do niego wszystkie dzieci i zabawki i żadne nie będzie głosowało przeciw.

KONIEC FILMU

Pomysł filmu: Jerzy Baczyński