Achtung – Niemcy!

Jak ocenić długie telefoniczne rozmowy na najwyższym szczeblu w sprawie białoruskiej agresji na granicę z Polską i z Unią Europejską (Macron–Putin, Merkel–Putin, Merkel–Łukaszenka i inne kontakty)? Odpowiedź zależy trochę od tego, czy rząd polski był konsultowany p r z e d rozmowami, czy dopiero potem. W pierwszym przypadku – to dobry znak. W drugim – oznaka naszej słabości, dzięki której możliwe są rozmowy dotyczące Polski ponad naszymi głowami, co jest sprzeczne z zasadą „nic o nas bez nas”.

Udział Niemiec i Francji przypomina, że wszystkie państwa są równe, ale niektóre są równiejsze. Dopóki nie możemy tego zmienić – musimy się z tym liczyć i cierpliwie budować pozycję. Wejście Niemiec do gry i jedna z ostatnich akcji kanclerz Merkel mogą urazić naszą dumę – główny produkt eksportowy PiS.

Rządy Zjednoczonej Prawicy szkodzą Polsce na różne sposoby, np. pogłębiając różnice interesów pomiędzy Polską a Niemcami. Samozwańczy „patrioci” oraz narodowcy wszelkiej maści utożsamiają patriotyzm z wrogością wobec naszego zachodniego sąsiada. Zarówno na ulicy, w czasie patriotycznych manifestacji, jak i na salonach władzy. Oto kilka przykładów.

NA ULICY. W czasie Marszu Niepodległości (uroczystość państwowa) spalono flagę niemiecką oraz podobiznę Donalda Tuska, którego prawica oskarża o „dziadka z Wehrmachtu” i „lokajstwo” wobec Niemiec i Brukseli. „Jesteśmy atakowani przez Niemcy, które wykorzystują instytucje unijne, żeby odebrać nam suwerenność”. Jak czytamy w „GW”, szczególnie „parszywe” są Niemcy. Jeśli ktoś uważał, że to nasz ambasador w UE, to niech zapomni. Chcą z Polski zrobić państwo satelickie. Chcą nam odebrać tożsamość narodową, kulturową, nawet płciową. A skoro to Niemcy rozdają karty, to nic dziwnego, że w Parlamencie Europejskim ta „europejska hołota pluła na polskiego premiera”.

NA SALONACH. Jednym ze stosunkowo nielicznych profesorów, którzy przystąpili do obozu władzy, jest socjolog i politolog Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Dudy. Z felietonu „Niemiecki paradoks” („Sieci”) dowiadujemy się, co myśli o Niemczech. „Kto najbardziej odpowiada za największe kryzysy, przez jakie nasza europejska wspólnota przechodzi?” – pyta prezydencki profesor. Odpowiedź nie budzi wątpliwości: Niemcy. Kryzys strefy euro? Niemcy, bo to one są największym beneficjentem „wspólnej” waluty, podobnie jak to niemieckie banki utuczyły się na kryzysie greckim. Kryzys imigracyjny 2015? Niemcy ze swoją samowolną, jednostronną i niekonsultowaną polityką imigracyjną. Skok cen gazu, inflacja i możliwe niepokoje społeczne? Niemcy. Kryzys energetyczny, szalejące ceny gazu, inflacja? Niemcy ze swoją polityką uzależnienia od nośników energii z Rosji.

Na koniec doradca prezydenta dorzuca kilka myśli o słoniu w składzie porcelany, zadufaniu niemieckiego giganta, który daje członkom wspólnoty „lekcje cywilizacyjnego postępu”, o europejskich elitach „bezmyślnie słuchających głosu Berlina” i o „zadufanych karierowiczach”, którymi kieruje „gen uległości”.

Niektóre „argumenty” podane przez profesora, jak polityka niemieckich banków wobec Grecji, warte są dyskusji (choć ta się już dawno odbyła). Najnowsze wydarzenia (rozmowy Merkel–Łukaszenka) mogą wywołać nieufność Warszawy. Trudniej byłoby wyjaśnić, jak wzrost podaży gazu prowadzi do wzrostu cen. A już obarczanie winą za największe kryzysy współczesnej Europy tylko Niemiec – to zwyczajna czarna propaganda. Chyba nie przystoi doradcy prezydenta naszego kraju, którego Niemcy – obok USA – są najważniejszym partnerem i sojusznikiem. Dyskusja – tak, ale fobia – nie. Z samymi Węgrami daleko nie zajedziemy.

Zaproszenie
Profesor Klaus Bachmann (USWPS), doskonały publicysta i znawca Europy Środkowej, oraz prof. Karolina Wigura (UW, „Kultura Liberalna”), wszechstronnie wykształcona politolożka i filozofka, będą naszymi gośćmi w TOK FM, niedziela 21 listopada, g. 10:05.