Fałszerze diamentów

Senator Krzysztof Piesiewicz – adwokat, polityk, wybitny scenarzysta filmowy – był gościem Salonu „Polityki” w Sopocie. Zanotowałem dla Państwa fragmenty wypowiedzi senatora:

NIE ZAKŁAMYWAĆ HISTORII. Rok 1989 to wielkie osiągnięcie, którego nie wolno dziś umniejszać. Ludzie ciemiężeni i prześladowani podjęli dialog ze swoimi prześladowcami. Po raz pierwszy udało się odzyskać wolność i wejść do jednego z najpiękniejszych projektów w historii Europy. Zaakceptowaliśmy dialog, u źródeł którego były różne nurty, w tym międzywojenny PPS, także ruchy narodowe, i odnieśliśmy największe zwycięstwo w historii Polski. Jeżeli ktoś kwestionuje Trzecią RP, to co proponuje w zamian? To był najpiękniejszy okres w nowożytnych dziejach państwa polskiego. Jeżeli to się kwestionuje, to należy zapytać: co właściwie podlega zakwestionowaniu? Demokracja? System? Konstytucja? Wolność? Czy też słabości, ułomności, charaktery, inklinacje do agresji, warcholstwa, działania poza prawem? Słabości trzeba zwalczać, ale historię Polski należy opisywać uczciwie, nie kwestionować jednego z najpiękniejszych jej rozdziałów. Szansa została wykorzystana. Niech dzisiaj nikt nie mówi, że było inaczej – cały czas pojawiało się pytanie: „wejdą, czy nie wejdą?” Cały czas! Powstał wówczas taki etos, taki dialog, taki klimat, którego ja do końca życia nie pozwolę kwestionować.

Istnieje szkoła, która zmierza do tego, żeby to wszystko zakwestionować, po to, aby móc funkcjonować w mechanizmach demokratycznych. Odpowiadam: Bandytów trzeba ścigać i karać. Patologie – zwalczać. Kłamstwo – eliminować. Jeżeli, po 17 latach demokracji, w WSI byli przestępcy, to należy wysłać prokuraturę, żandarmerię, powinien być proces, wyroki za zdradę. Nie można cały czas funkcjonować w mgławicy oskarżeń, które wszystko kwestionują. Jeżeli wszystko było złe, to co w to miejsce? Byłem szczęśliwy, kiedy w rocznicę KOR pan prezydent odznaczał tych z lewa i tych z prawa, także przeciwników swojego sposobu myślenia. Widziałem, jak podchodziła odebrać odznaczenie rodzina Jana Strzeleckiego, człowieka lewicy, który z tym zerwał, który za swoje przekonania zapłacił najwyższą cenę.

Chciałbym żyć w kraju, który w ten sposób opisuje przestrzeń publiczną, a nie kwestionuje brylant naszej historii. Nasze zwycięstwo należy pielęgnować. Historia Polski nie może być pisana wyłącznie przez notatki ubeckie. Kiedy bezpieka zabrała mnie na Rakowiecką, to tam, pod bramą, stał już mój dziekan, mec. Maciej Dubois, mój patron, syn Stanisława – socjalisty. To on mnie wyciągał, a miał bardzo dobre notowania u ówczesnych władz (ponieważ były ulice im. Stanisława Dubois), choć sam był przeciwnikiem ustroju. Historii nie wolno zakłamywać.

KONFLIKT WŁADZA WYKONAWCZA – WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI. Władze komunistyczne zlikwidowały Senat, bo ten reprezentował dawne układy – burżuazję, arystokrację – oraz kontrolę jednej izby parlamentu przez drugą. Zaatakowano kasy chorych, bo była to kasa autonomiczna. Autonomia przeszkadzała. Utworzono szkołę Duracza i zaczęto w przyspieszonym trybie dwuletnim szkolić prawników, sędziów. Teraz mówi się: „Otworzyć drzwi do korporacji.” Nikt nie broni zamkniętych układów, ani nepotyzmu, ale nie można kwestionować samorządu adwokatury, który choć szczątkowo, to przetrwał nawet najgorsze czasy. Każda władza powinna ścigać patologie, zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości. Wyrok za pieniądze to jest zbrodnia na demokracji. Kara za to powinna być straszna. Ale tego się nie zwalczy, ograniczając samorząd. Pod hasłem „otworzenia drzwi” kryje się również próba utworzenia swojej adwokatury. To się nigdy nie uda.

Pewne przestrzenie powinny pozostać poza grą polityczną. Jak się wprowadzi stawki dla adwokatury, to duże firmy uciekną do Genewy. Sędzia Kryże, który w PRL podpisywał wyroki na moich klientów, teraz, jako wiceminister, robi taryfy adwokackie, takie jak w PRL. Chcę wierzyć, że to jest zagubienie, szał gry politycznej. Krzysztof Pomian w fenomenalnym wywiadzie dla „Niezbędnika Inteligenta” powiedział b. słusznie, że wysoki urzędnik polski może być zwolennikiem kary śmierci, ale nie może tego mówić publicznie jako prezydent czy premier.

O OBRONIE WINNYCH. Rasowy adwokat, kiedy przychodzi do niego klient, nie pyta go, czy jest winny. Nie powinien pytać. Powinien go wysłuchać, a następnie przeczytać akta. Najlepiej, kiedy jest znakomite oskarżenie, znakomita obrona i znakomity sąd. Kiedyś uwierzyłem klientowi, który powiedział, że jest niewinny, bo sprawcę opisano, że był w brązowym garniturze, a on brązowego garnituru nigdy nie miał. Udało mi się przekonać sąd, ale kiedy mój klient wyszedł z kryminału i mnie odwiedził, to miał na sobie używany brązowy garnitur. Od tamtego czasu nie pytam swoich klientów, czy są winni.

O USTAWIE LUSTRACYJNEJ. Pan marszałek Borusewicz, sen. Romaszewski i ja uważamy, że to, co się proponuje teraz, jest niedopuszczalne. Robią to ludzie bardzo młodz,i i to jest przerażające. Do Macieja Dubois, o którym opowiadałem, ubek zapewne przychodził co miesiąc. Znałem dyrektora szpitala, do którego przychodził ubek co drugi tydzień, i ten dyrektor był zarejestrowany jako kontakt operacyjny, ale ten sam dyrektor w piwnicy drukował bibułę. To, co się teraz proponuje, to nie jest lustracja, ale likwidacja lustracji. Dobrze, że pan prezydent ma wątpliwości. Lustracja to wola społeczeństwa, żeby jego przewodnikami nie byli ci, którzy zdradzili. To rozumiem. Ale nikt nie ma prawa rzucać na żer owoców przestępstwa: podsłuchy, listy, inwigilacje – nie ma takiego prawa, ani ludzkiego ani boskiego, które by na to zezwalały. To wykorzystywanie pracy ubeckiej do bieżącej gry politycznej. Chyba że ktoś ma 30 lat i uważa, że może robić wszystko, co się zechce.

O SCENARIUSZACH. Pisanie scenariusza polega na umiejętności kontemplacji świata, którego się doznało. Wybitny prawnik okresu międzywojennego, Petrażycki, stworzył koncept zwany „introspekcją prawniczą” – tzn., że gdy się tworzy normę prawną lub tzw. stosunek prawny, to trzeba przez siebie przepuścić wiązkę doznań, które tego rodzaju zjawisko wywoła. Trzeba mieć zdolność myślenia abstrakcyjnego, wejść świat, który się tworzy. Adwokat stan faktyczny otrzymuje i musi z tego wyciągnąć wnioski, natomiast autor musi ten stan faktyczny stworzyć i – broń Boże – nie wyciągać żadnego wniosku – to pozostawia odbiorcom.