Biedni dziennikarze

– Oczywiście, w Polsce są dziennikarze, którzy, jak chcą napisać coś, powiedzmy sobie, mocno prorządowego, antyopozycyjnego, to piszą pod pseudonimami – powiedział premier Kaczyński w Sygnałach Dnia. – Są tacy dziennikarze. Więc jeżeli ktoś w Polsce ogranicza wolność, to to z cała pewnością nie jest władza. Tak, tamta strona ogranicza wolność, wprowadza taką sytuację, że jak ktoś chce na rodzinę zarobić, to nie może prawdy, tego, co naprawdę myśli, napisać pod nazwiskiem.

Racja, racja, po stokroć racja! Dookoła pełno jest dziennikarzy, którzy bronią rządu pod pseudonimami, ponieważ boją się czerwonego terroru. Choćby w Polskim Radiu, gdzie premier wypowiedział powyższe słowa. Wszystko to pseudonimy: prorządowy prezes Czabański, prorządowy wiceprezes Targalski, antyopozycyjny szef Trójki – Krzysztof Skowroński, prorządowi felietoniści Polskiego Radia Michalkiewicz i Pietrzak – to wszystko nazwiska wymyślone, oni boją się ujawnić swoje prawdziwe nazwiska. A telewizyjne demaskatorki – Anita Gargas i Dorota Kania? Jak one nazywają się naprawdę? A ci, którzy z narażeniem życia bronią IV RP przed czerwonym salonem polskim i europejskim – Rafał Ziemkiewicz, Bronisław Wildstein, red. red. Lisicki, Zdort, bracia Karnowscy, Piotr Semka, Jan Pospieszalski, Piotr Zaremba i legion innych, na czele ze Springerem – wszystko to fikcja, pseudonimy, inicjały, twory chorej wyobraźni, a publikują je nielegalne biuletyny i podziemne wydawnictwa, ulotki odbijane na hektografach, jak „Fakt”, „Dziennik” czy „Rzeczpospolita”, emitują zakazane radiostacje, ukryte za granicą nadajniki TVP. Wszyscy oni tak naprawdę nazywają się inaczej i myślą inaczej, a piszą to, co piszą, bo chcą zarobić na rodzinę.

Już dawno niektórzy ludzie uważali, że wspomniane wyżej postaci nie są autentyczne, że to niemożliwe, żeby ktoś autentyczny pisał to, co one, że są z Witkacego, że pod tym, co one głoszą, nikt swoim nazwiskiem się nie podpisze. I teraz sam premier te domniemania potwierdził.

Co za ulga, że są jeszcze dziennikarze, którzy krępują się podpisać pod tym, co napisali, bo szanują swoje nazwiska.