Nici z majestatu

Kilkadziesiąt lat temu Michał Radgowski, ówczesny zastępca M.F. Rakowskiego, stworzył i prowadził w naszym piśmie rubrykę „Polityka i obyczaje”, która obok rubryki „Coś z życia” (Urbana) należała do najbardziej popularnych. Patrząc na wydarzenia ostatnich dni, można powiedzieć, że politykę mamy teraz lepszą  niż obyczaje. Udało się w Brukseli uniknąć katastrofy energetyczno – klimatycznej, a to jest dziś sprawa chyba dla nas  najważniejsza. Czy wprowadzanie zasady jednomyślności (czytaj: weta) i odroczenie do grudnia wystarczy, to się okaże. W czasie najbliższych tygodni będą trwać negocjacje w sprawie emisji CO2 i wtedy zobaczymy, co zdołano dla Polski wywalczyć. Powinien to być pułap mobilizujący, ale nie morderczy, bo weto – nawet gdyby trzeba było się doń uciekać – nie byłoby pożądane. Mam nadzieję, że ELKA na naszym forum nie ma racji, kiedy pisze, że siedzimy w węglowym szambie i w grudniu zostaniemy sami.

Inna dobra wiadomość polityczna to porozumienie Platformy i SLD w sejmowej Komisji Zdrowia w sprawie pakietu ustaw zdrowotnych. Byłby to krok w kierunku reformy systemu, który gorszy niż obecnie być nie może. Nie zgadzam się ze znakomitym Jackiem Żakowskim, który opowiada się w „Gazecie” za referendum w tej sprawie. Referendum ws. reformy systemu opieki zdrowotnej  to demokracja fikcyjna, gdyż zwyczajny obywatel nie jest w stanie rozpoznać zalet i wad proponowanych zmian, do urny się nie pofatyguje, albo będzie głosował tak, jak każe ksiądz bądź dyktuje strach przed prywatyzacją. Ta sprawa nie nadaje się do referendum, od tego są specjaliści, organizacje lekarzy i pacjentów, rząd, samorząd, politycy, wreszcie demokracja – ale nie bezpośrednia. Nie ma co liczyć na vox populi, podobnie jak byłbym przeciw referendum  w sprawie kary śmierci. Już wolałbym referendum w sprawie przerywania ciąży, ale na to połączone siły prawicy i Episkopatu nie pójdą.  Pocieszające, że chociaż w jednej  ważnej sprawie Platforma dogadała się z SLD, bo  – przy tym prezydencie i jego zapowiedziach weta – to jedyny sposób, żeby w Polsce coś zmienić.

Niestety, ten prezydent spowodował  dalszy upadek obyczajów i  własną  kompromitację. Nie oglądałem „Kropki nad i” z udziałem Lecha Kaczyńskiego (byłem wtedy zagranicą), ale czytałem w mediach zagranicznych,  co mówił  prezydent do dziennikarki: „I’ll get you!”, „You are on my list now”, „You will be sorry”.  Sięgnąłem do mediów polskich, w których wyczytałem, że Monika Olejnik „reprezentuje pewne kręgi” i nawet Walter jej nie uratuje. Podobno prezydent doprowadził znaną dziennikarkę do łez. Mogę jej tylko współczuć.

Monika Olejnik jaka jest – każdy widzi, to instytucja, której nie stworzył żaden brat bliźniak, żaden Kwiatkowski, Walter, Urbański czy Wildstein. Potrafi być tak dociekliwa i nieczuła, że nie chciałbym być jej rozmówcą, aczkolwiek są tacy, którzy potrafią z nią rozmawiać, np. Roman Giertych. Lech Kaczyński na pewno nie potrafi, gdyż (a) nie znosi sprzeciwu, (b) w sprawie Brukseli racja leżała po stronie rządu (którego przedstawiciele, z premierem na czele, nie zawsze zachowali klasę, ale to inna sprawa), (c) jest wrogiem mediów, zwłaszcza tych z „układu”, czyli TVN jak najbardziej. Musiał więc L.K. przystępować do rozmowy naburmuszony bardziej niż zazwyczaj, a M.O. również, gdyż pamiętam, jak w tejże Brukseli dała się we znaki rządowi.

Pod żadnym pozorem prezydent nie powinien był jednak dać się wyprowadzić z równowagi ani straszyć dziennikarki, że znajduje się  na jego krótkiej liście. Toż to skandal, a nie żoliborska inteligencja! Spod cienkiej warstwy „żoliborskiej inteligencji” i bon motów w rodzaju „zdarzało mi się być sympatyczniejszym wobec dam”, wyszła jednak prawdziwa natura – arogancja, złość, pamiętliwość, napastliwość, mściwość. Tego nie uda się ukryć ani za najpiękniejszym nawet  bukietem kwiatów, ani  przesłonić bilecikiem.

***

PS. Odpowiedzi z różnych szuflad,  jak pisał Władysław Kopaliński.

PIRS uważa, że Lech Wałęsa nie nadaje się na mędrca Europy. Po części zgadzam się, ale nikogo innego byśmy w tym gronie nie mieli, więc dobrze się stało. Zgadzam się z RYSZARDEM, że prezydent Kaczyński za publiczne pieniądze prowadzi kampanię wyborczą, ale nie stanowi to naruszenia prawa – tylko dobrych obyczajów, a do tego już przywykliśmy. LESZEK ma rację, że to, co oglądamy, to „pełzająca zmiana systemu parlamentarno – gabinetowego na prezydencki”. W tej sprawie bije na alarm Waldemar Kuczyński, którego popieram.

Tusk niesłusznie mówi, że trzeba zmieni ć konstytucję, na bardziej klarowną. Przede wszystkim po wyborach trzeba zmienić prezydenta. Jestem jednak optymistą. Podzielam pogląd KECAJA: przyszłość Polski widzę różowo z powodu końca rządów PiS/LPR/Samoobrony, a chcieli rządzić do końca tysiąclecia. Podobnie jak BABCIA M. uważam, że im bardziej aktywna jest Jego Nadętość, tym więcej punktów dla Tuska. Żeby on tylko nie robił takich głupstw jak z samolotem i powściągnął swoich rewelersów (Nowak, Chlebowski i inni), żeby bardziej liczyli się ze słowami. MEDICUS potwierdza moje obserwacje: Zawyżona samoocena, ekspansywność, podwyższony nastrój, nadmierne pobudzenie, nadaktywne zachowania, od depresji do euforii. NEFER NEFER uważa, że „za tego Kiszczaka” Tusk powinien wziąć prezydenta za klapy i nim potrząsnąć. Jestem innego zdania – największym wrogiem prezydenta jest Lech Kaczyński. Nie trzeba potrząsać – sam spadnie.