Dwa gołąbki

Co za ulga – po spotkaniu premiera Tuska z prezesem Kaczyńskim zamiast dwóch kogutów zobaczyliśmy dwa gołąbki.

Zmiana była szczególnie widoczna w przypadku prezesa PiS, który dotychczas utrzymywał, że rząd Tuska to nieszczęście, to gabinet nastawiony na demontaż z wszystkiego, co dobre (a co zostało osiągnięte przez poprzedni rząd), nie mówiąc o „wilczych oczach”, ZOMO etc. Zamiast tego prezes wybrał kostium szefa konstruktywnej opozycji, polityka poważnego, który w pewnych sprawach widzi możliwość uzgodnień, np. w sprawie ustaw o swobodzie działalności gospodarczej, w innych rozpatruje różne warianty (referendum w sprawie euro), w jeszcze innych popiera działania rządu (wobec kryzysu finansowego), lub omawia z premierem rozmaite warianty na przyszłość (prywatyzacja w warunkach krachu giełdowego) , wreszcie są sprawy, w których zapowiada twardą politykę.

Jarosław Kaczyński doszedł chyba do wniosku, że droga, którą kroczył dotychczas – wojowniczej, destrukcyjnej opozycji – nie służy PiS-owi ani reelekcji prezydenta Kaczyńskiego. Uznał, że w kostiumie koguta nie jest mu do twarzy. Świadczą o tym badania opinii, które niezmiennie pokazują ogromną przewagę Platformy nad PiS, duże zaufanie do Tuska (przy malejącej aprobacie dla jego rządu) i nieufność wobec braci Kaczyńskich. Prezes chyba dostrzegł, że wariant totalnej opozycji, który realizował dotychczas, prowadzi PiS i jego samego donikąd. Widać było, że JK nie umie się odnaleźć w innej roli. Dobry to sygnał przed radą gabinetową, która – jak z tego wynika – przebiegnie zapewne w atmosferze powagi, w odróżnieniu od poprzedniej, tej, która dotyczyła ochrony zdrowia, kiedy to prezydent nie ukrywał swojej dezaprobaty dla planów rządowych. Jarosław Kaczyński chyba dopiero teraz pogodził się z wynikiem wyborów parlamentarnych, które odsunęły go od władzy.

Oczywiście, nie należy się łudzić, że w sprawach merytorycznych (euro, reforma służby zdrowia czy emerytury pomostowe) można spodziewać się zasadniczego zbliżenia stanowisk. Ale moment (kryzys finansowy, zbliżająca się rada gabinetowa) sprzyjał atmosferze powagi. Prezes zdecydował się zakopać topór wojenny – na jak długo? Tusk także nie był nieugięty – dopuszcza możliwość referendum w sprawie euro jako cenę na zgodę PiS w sprawie zmiany konstytucji, czy spowolnienie prywatyzacji na czas załamania giełdy.

Euro, budżet 2009, kryzys finansowy, tj. główne tematy rozmowy Tusk – Kaczyński – wszystko to otwiera pole do różnicy zdań, naturalnej pomiędzy rządem a opozycją. Ale w ocenie spotkania premier – prezes „melodia czyni piosenkę”. Jeszcze niedawno trudno sobie było wyobrazić, że Jarosław Kaczyński wyrazi „radość” ze spotkania z Tuskiem i uzna je za „dobre”. Możemy odetchnąć, zanim gong zapowie kolejne starcie.