Rozum przemówił

Nie, nie mam na myśli wystąpienia premiera Putina na Westerplatte, gdyż piszę te słowa w poniedziałek, 31 sierpnia. (Notabene uważam, że strona polska reaguje na rosyjską kampanię bzdur odpowiednio, tzn. nie chce skazać na fiasko uroczystości w Gdańsku, a na polemikę z przyjdzie czas). Mam na myśli budujące głosy kanclerz Merkel, artykuły ministra Sikorskiego i premiera w „Gazecie”, a więc trójgłos Niemcy – Polska – Rosja.

Kanclerz Merkel, na kilka dni przez rocznicą wybuchu II wojny światowej, jeszcze raz i jednoznacznie potwierdziła odpowiedzialność Niemiec za wybuch II wojny światowej, za zbrodnie i cierpienia, wyraziła także satysfakcję, że została przez premiera Tuska zaproszona do wspólnego uczczenia tej rocznicy. Trzeba docenić postawę kanclerz Merkel i pamiętać o tym także wtedy, kiedy podnosi się sprzeciw wobec gestów kanclerz RFN wobec przesiedleńców i pani Steinbach.

Z kolei polski minister, Radosław Sikorski, wykonał ważny krok w kierunku sąsiadów, zwłaszcza wobec Rosji, z którą stosunki są trudniejsze. W ważnym artykule na łamach „GW”, Sikorski pisze m.in.: „Niemcy przekształciły się w dogłębnie demokratyczne państwo, będące ostoją integracji europejskiej i euroatlantyckiej (…) sojusznikiem i przyjacielem Polski. ROSJA OD BEZ MAŁA 20 LAT IDZIE DROGĄ PRÓB MODERNIZACYJNYCH I DEMOKRATYZACYJNYCH, KTÓRE – JAK MAMY NADZIEJĘ – UCZYNIĄ Z TEGO KRAJU RÓWNIE WIARYGODNEGO PARTNERA. CHYBA JESZCZE NIGDY W SWOICH DZIEJACH OBA TE KRAJE – ZWŁASZCZA NIEMCY, ALE IROSJA – NIE HOŁDOWAŁY TAK WARTOŚCIOM DEMOKRACJI…”

Głos Sikorskiego zapewne nie spodoba się tym, którzy na plan pierwszy wysuwają to, co nas dzieli z Rosją i z Niemcami, tym, którzy dzwonią na alarm z powodu coraz lepszych stosunków Berlin – Moskwa. Tymczasem naszym zadaniem powinno być uczestnictwo w tych stosunkach, angażowanie się w budowę wspólnej Europy oraz systemu bezpieczeństwa, z którego żaden kraj – przede wszystkim nasz, ale także Rosja – nie będzie wyłączony. Nie dopuścić do dialogu ponad naszymi głowami można tylko uczestnicząc w nim, a nie usiłując zawracać Ren i Wołgę kijem.

Także Putin wykonuje krok w naszą stronę – nie tak wielki, jak byśmy sobie życzyli, ale jednak… Na łamach „Gazety” rosyjski premier nie potępia agresji 17 września, ale uznaje, że wojna zaczęła się 1 września 1939 roku, przypomina, że „niemoralny charakter paktu Mołotow – Ribbentrop został jednoznacznie oceniony przez parlament” (w 1989 r.), uznaje wkład Polski – w tym Armii Andersa i Armii Krajowej – w rozgromienie III Rzeszy, wyraża zadowolenie z dobrych stosunków Rosja – Niemcy i nadzieję, że taki obrót przybiorą też stosunki z Polską. „Po niewytłumaczalnie długiej przerwie wznowiły pracę główne mechanizmy dialogu dwustronnego…”

Są w artykule Putina ważne fragmenty, pod którymi byśmy się nie podpisali, m.in. przemilczenie tajnej części paktu Hitler – Stalin, stwierdzenie „że byliśmy razem w tej bitwie o przyszłość ludzkości”, gdyż podczas kiedy Polska walczyła o wolność, Rosja niosła wolność od hitleryzmu, ale i własną dominację, wreszcie zestawienie losu jeńców rosyjskich w 1920 r. i ofiar Katynia. Tutaj zabrakło słów „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

W sumie jednak uważam, że mimo niepokojących sygnałów z Rosji (i z Ameryki), widać światło w tunelu. Polska dyplomacja ma przed sobą wielkie zadania, Europa i Ameryka dogadują się z Rosją, nasz głos musi być doniosły i konstruktywny, żeby nie został zignorowany. Jeżeli obrazimy się na Amerykę, Niemcy i Rosję – to kto nam zostanie? Gruzja?