Prawołamacze

Nadchodzą ważne dni w krucjacie bezprawia, jaka toczy się w Polsce. Mimo protestów najważniejszych organizacji prawniczych, mimo ostrzeżeń i napomnień ze strony Unii Europejskiej, mimo dramatycznych apeli i jednoznacznych opinii czołowych autorytetów prawniczych – demokratycznie wybrany rząd punkt po punkcie niszczy podstawy państwa prawnego.

Najpierw kampania dyskredytacji instytucji i prawników: „kasta, środowisko nieoczyszczone, zgnilizna, nieroby”, a następnie pseudodiagnoza: „sędziokracja”, jedyna władza, która nie pochodzi z wyboru, są sprawy ważniejsze niż prawo (marszałek senior Kornel Morawiecki), „prawo to nie jest Pismo Święte” (prof. Zybertowicz, doradca prezydenta). Lud, naród, suweren stoją ponad prawem. I wreszcie czyny: Prokuratura, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, sądy powszechne – wszystko zostaje podporządkowane politykom.

Nadszedł czas „szarpnięcia cuglami” (min. Jaki), takiego podporządkowania wymiaru sprawiedliwości władzy politycznej, jakiego nie było od 1989 r. Kiedy patrzę na suwerenów, Ziobrę, Jakiego, Warchoła, Piotrowicza, wreszcie mgr Przyłębską oraz na tych, których oni lekceważą: profesorów Łętowską, Zolla, Safjana, Strzembosza, Wyrzykowskiego, Sadurskiego, sędziego Stępnia i innych, to nie mam wątpliwości, po której stronie jest racja.

Ba, nawet wśród gorliwych zwolenników PiS nie brak głosów sprzeciwu. Dzisiejsza „Rz.” (8 czerwca) przynosi rozmowę z mec. Wiesławem Johannem, znanym prawicowym działaczem opozycji antykomunistycznej, przedstawicielem prezydenta Dudy w KRS, który mówi m.in.: „Powstrzymajmy się od nadmiernej krytyki wymiaru sprawiedliwości. W Polsce mamy trójpodział władz, pomiędzy którymi musi być równowaga”. Dzisiaj widać, jak „władza ustawodawcza wkracza w ustawodawczą”. Wymiar sprawiedliwości nie może być kontrolowany przez partie polityczne. „Nie! To się kłóci z moim poczuciem sprawiedliwości. Polityka ma być jak najdalej od sali sądowej”. „Ustawą nie można zmieniać norm konstytucyjnych” – mówi Johann, człowiek bliski raczej Dudzie niż Tuskowi.

Polityka prezesa Jarosława Kaczyńskiego i Ziobry jest dokładnie odwrotna: najpierw podporządkowano rządowi Prokuraturę, potem Trybunał Konstytucyjny, teraz dokonuje się zamach na Krajową Radę Sadownictwa i powszechne sądy, których prezesów, wiceprezesów, dyrektorów mianować będzie minister, on też uzyskuje wgląd w każde śledztwo i może podawać je do publicznej wiadomości wedle swojego uznania. Zatrudnienia, awanse, miejsce pracy sędziów – wszystko to trzymać będą w garści politycy, a konkretnie minister. Los prokuratora i sędziego będzie w jednych rękach. Źle to wróży podsądnym, świadkom, oskarżonym i każdemu z nas.

Skończyła się agonia i trwa pogrzeb państwa prawa w Polsce. Jego reanimacja potrwa latami.