W areszcie epidemicznym

Władza kpi z nas na potęgę, pokazuje nam jeden wielki paluch Lichockiej. I to nie od dzisiaj. Pamiętacie, jak odebrali Warszawie pl. Piłsudskiego? Rzekomo z powodu bezpieczeństwa kraju, a faktycznie po to, żeby móc stawiać na nim swoje pomniki i odprawiać swoje ceremonie.

Swoje, bo czymże innym była pisowska uroczystość w rocznicę Smoleńska pod pomnikiem prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego? Albo Kaczyński był wielkim prezydentem wszystkich Polek i Polaków, to wtedy urządza się uroczystość państwową z udziałem przedstawicieli wszystkich, albo nie chcemy ludzi drażnić w czasie pandemii i robimy sobie prywatne spotkanie, nasze, własne, partyjne.

Na dodatek pierwszy sort pokazał, gdzie ma swoje własne i swojego rządu apele, by zachować wymaganą odległość między ludźmi (wszak to są w końcu też ludzie). Ponieważ nie są w ciemię bici, istnieje poważne prawdopodobieństwo, że wszyscy mają wykonane testy na Nowogrodzkiej lub gdzie indziej. Gdybyśmy mieli parlament z prawdziwego zdarzenia, premier już by odpowiadał na pytanie, czy członkowie rządu i nomenklatura, w tym krewni, mieli testy wykonane poza kolejnością. Tak czy nie? Zgromadzenie pod pomnikiem było pokazem arogancji i bezczelności: prezydent był nasz, plac jest nasz, pomnik jest nasz, test na wirusa jest nasz, a wam – wara od tego.

Wjazd Jarosława Kaczyńskiego na zamknięty Cmentarz Powązkowski jest aktem podobnej hucpy. Chodzę na ten cmentarz, gdzie mieści się grób rodziny i groby przyjaciół, od 1957 r., każdego 18 kwietnia i 7 lipca, w rocznice dla mnie ważne, nie mówiąc o Dniu Zmarłych, i nie pamiętam, żeby cmentarz był zamknięty dla wszystkich z wyjątkiem jednej persony.

Gadanina, że JK miał pozwolenie od zarządu cmentarza, jest kpiną. A jeżeli już, to skoro prezes nie mógł przejść tego kawałka pieszo z powodu chorego kolana, to mógł się przesiąść na wózek inwalidzki albo na meleksa, jak to się dzieje na lotniskach, cmentarzach czy w muzeach na świecie. Panie Prezesie, jak Panu nie wstyd? Jeżeli to jest ta skromność, to ja dziękuję. Jeżeli w sobotę 18 kwietnia nie wpuszczą mnie na cmentarz (jeszcze pieszo, ale z trudem), to czy Pan mi pomoże?

Ukoronowaniem tej arogancji i braku zasad mają być wybory 10 maja. Bez kampanii, bez przestrzegania prawa wyborczego, w trakcie potwornej epidemii, kiedy wszyscy siedzimy w „areszcie epidemicznym”, per fas et nefas, tak jak na pl. Piłsudskiego i na Cmentarzu Powązkowskim, PiS będzie sobie wybierał prezydenta.