Donosy na Polskę

Czy wolno za granicą, w tamtejszych mediach, narzekać na to, co dzieje się w Polsce? Rafał Ziemkiewicz („Rz”, 1 lutego) uważa, że nie. Napisał on artykuł pod wątpliwym, zmanipulowanym tytułem tytułem „Ze skargą na Polskę”. Z artykułu wynika bowiem, że potępieni przez Ziemkiewicza autorzy donosów do zachodnich mediów nie tyle skarżą się na Polskę, co na rządy obecnej koalicji, a każde dziecko wie, że pp. Kaczyńscy, Lepper i Giertych to jeszcze nie Polska.

Ale przyjrzyjmy się, co mówią donosiciele zachodnim mediom:
 
Tadeusz Mazowiecki skarży się w dzienniku „Avvenire” na młodych badaczy i dziennikarzy, którzy rzucają się na archiwa IPN. „Naród polski nie umie przebaczać i nie zna litości” – powiedział podobno b. premier. (Piszę „podobno”, ponieważ nie jestem czytelnikiem „Avvenire”, cytuję wg Ziemkiewicza, a ten na pewno wybrał cytaty po swojemu).

Wiktor Osiatyński („New York Times”) ma czelność uważać, że lustracja służy wyniszczeniu elity po to, żeby jej miejsce zajęli prawicowi hunwejbini.

Zygmunt Bauman („Corriere Della Sera”): Klasa obecnie rządząca jest nastawiona na niszczenie autorytetu Kościoła i niszczenie autorytetów (np. Jacka Kuronia).

Paweł Śpiewak („Die Welt”) wstydzi się za minister Fotygę.

Bronisław Geremek („Berliner Zeitung”) krytykuje władze polskie za akcentowanie sprzeczności niemiecko-polskich.

Takie wypowiedzi, zdaniem Ziemkiewicza, dyskwalifikują ich autorów, a przecież są to opinie w Polsce często spotykane. Nawet w polskim parlamencie. Setki tysięcy Polaków mieszkają za granicą, pracują, kręcą się, krążą, korzystają z Internetu, polscy deputowani zasiadają w parlamencie europejskim, a Ziemkiewicz uważa, że Osiatyński z Geremkiem nie mają prawa mówić co chcą i gdzie chcą? Jego zdaniem, „Coraz więcej osób publicznych związanych z opozycją w wypowiedziach dla zagranicy przekracza cienką granicę, jaka dzieli wyrażanie własnych przekonań, odmiennych od dominujących we władzach państwa, od wylewania frustracji” i zwracania się „do ośrodków zachodnich, z prośbą o propagandową interwencję”. „Salony straszą Zachód, że w Polsce zagrożona jest demokracja” – alarmuje publicysta „Rz”. Ziemkiewicz nazywa takie wypowiedzi „donosami na Polskę”, które Zachód podchwytuje, żeby marginalizować polskie interesy. To zachowanie „moralnie dwuznaczne” – pisze, i dodaje: „Granica pomiędzy reprezentowaniem na Zachodzie innego punktu widzenia a szkodzeniem własnemu krajowi jest cienka. I niestety coraz częściej jest przekraczana”.

Moim zdaniem szkodę Polsce przynosi rozumowanie autora artykułu, a nie jego adwersarze. Przypomina ono jako żywo oburzenie władz PRL, a przedtem ZSRR (casus Sacharow, Sołżenicyn), że dysydenci, będący na służbie Zachodu, szkalują tam swoją ojczyznę, czym niewątpliwie wyrządzają jej szkodę. Znów niedobry jest zgniły „Zachód”, który tak naprawdę nie troszczy się o nasz kraj. Niedobra jest opozycja. Niedobry jest „opozycyjny salon” (w PRL mówiło się „kawiarnia”, „kawiarniani politycy”).

Publicysta „Rz” chyba nie zauważył, że od tamtych czasów to i owo się zmieniło. Europa jest jedna. W polskich mediach goszczą często politycy i publicyści różnych krajów, od Hiszpanii po Ukrainę i Rosję, którzy krytykują rządy w Madrycie, Moskwie, Kijowie. Znany historyk i publicysta brytyjski, Timothy Garton Ash, bezlitośnie smaga w „GW” Busha i Blaira. Działacze rosyjskiej partii „Jabłoko” pomstują w polskich mediach na Putina. Ale w Polsce nikt rozsądny nie uznaje takich wystąpień za zdradę stanu. Jeszcze nie tak dawno polska opozycja demokratyczna była wdzięczna zachodniej opinii za wspieranie „Solidarności”, a jej czołowi działacze chętnie korzystali z mediów zachodnich – czy wraz z nastaniem demokracji nie wolno już zwracać się do tamtejszej opinii inaczej jak za pośrednictwem „Rzeczpospolitej”?

Ze szczególnym niesmakiem odnotował Ziemkiewicz porównanie Kaczyńskiego do Putina, dokonane przez „Newsweek Polska”. Zdaniem Ziemkiewicza jest to bezsensowne, bo Putin jest „be”, a Kaczyński jest cacy. Moim zdaniem, RZ oburza się przesadnie, bo Putin, u schyłku drugiej kadencji, cieszy się poparciem 80 proc. Rosjan, ale mniejsza o to. RZ oburza się, ponieważ „Newsweek” jest polskim wydaniem renomowanego tygodnika, „co czyni prawdopodobnym to, że absurdalna teza zostanie podchwycona w prasie zachodniej”. Czyli sam Zachód nie jest w stanie zestawić Kaczyńskiego z Putinem, bez pomocy warszawskich suflerów nigdy by na to nie wpadł?

Artykuł Ziemkiewicza świetnie ilustruje niechęć entuzjastów IV RP do poglądów odmiennych niż własne. Od obsesji na punkcie „Gazety Wyborczej” i „Szkła kontaktowego” po aferę kartoflaną, prezydent, premier oraz ich adwokaci nieustannie narzekają na wrogie media oraz ich „zmasowaną, histeryczną kampanię”. Teraz, kiedy już opanowali bez reszty media publiczne, a także mają potężny udział w mediach prywatnych, postanowili jeszcze wyciszyć krytyczne wypowiedzi za granicą. Jeszcze nie zagłuszają, jeszcze nie zarzucają brania pieniędzy, ale już oskarżają o zdradę. „Polska – to ja” – zdają się mówić, a kto jest innego zdania, kto chce pokazać, że istnieje jeszcze inna Polska, ten Polsce szkodzi. Artykuł Ziemkiewicza to absurdalny donos na „donosicieli”.