Kurtyka przestał udawać

Prezes IPN, Janusz Kurtyka, przestał udawać, że jest poważnym uczonym na poważnym stanowisku.

Zdenerwowany nieustającą krytyką Instytutu oraz skandalem z powodu publikacji Pawła Zyzaka o Wałęsie, Kurtyka dał głos w dzienniku „Polska”. Powiedział m.in., że Aleksander Kwaśniewski, który określił IPN jako „Instytut Kłamstwa Narodowego”, nie ma prawa tak mówić, ponieważ był komunistycznym aparatczykiem, wiecznie młodym przywódcą przybudówki partii, przed 1990 r. gwarantującej Sowietom przynależność Polski do ich imperium zewnętrznego”, a w latach 1983-89 „był rejestrowany przez MSW jako TW „Alek”. Na dodatek prof. Kurtyka powiedział, że (uznany niedawno za zabytek – D.P.) Pałac Kultury powinien zostać zburzony, jako symbol dominacji sowieckiej, a na jego miejscu powinno stanąć muzeum walki narodu polskiego.

Wypowiedzi te świadczą o silnym wzburzeniu Prezesa Profesora. Po pierwsze, to nie Kwaśniewski i partia gwarantowały przynależność Polski do zewnętrznego imperium sowieckiego – gwarantami byli Roosevelt, Churchill, Teheran, Jałta, Poczdam, a u zarania tej tragedii – Hitler. Gdyby nie znaleźli się polscy komuniści do zarządzania sowieckim dominium, chętni do obrony po swojemu sowieckich interesów w Polsce, nasz kraj podzieliłby być może los Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy. Chyba że Stalin powiedziałby: „Jeżeli panu Kurtyce to się nie podoba, to proszę bardzo – zwracamy Polsce niepodległość”. Szkoda, że kiedy komuniści szli na ewidentną kolaborację z Moskwą, ale jednak dającą Polsce inny status niż miały „republiki rad”, nie było w pobliżu Kurtyki – on by temu zapobiegł, tak jak zapobiegli męczennicy Podziemia.

W prawdziwym stylu IPN, prezes lekceważy Kwaśniewskiego, traktuje go jak pętaka, a nie jak byłego prezydenta, uznawanego dotychczas za najlepszego po 1989 r., powtarza za to, że Kwaśniewski był TW, mimo że proces lustracyjny tego nie potwierdził. Kurtyka podążą tu śladem lustracji a la PiS i IPN, której najnowszy przykład do ksiądz Henryk Jankowski. „Okazało się”, że nie wiedział, ale też był. IPN wie lepiej – ta zasada jest wyznawana przez zwolenników lustracji, włącznie z takimi poważnymi ludźmi jak Marszałek Borusewicz, który powiedział mi kiedyś, że sąd swoje, a my wiemy swoje. Tak IPN postąpił np. w sprawie Małgorzaty Niezabitowskiej, która wygrała proces z IPN, udowodniła fałszerstwo, a IPN od procesu się odwołuje. Dla tych ludzi domniemanie niewinności nie istnieje, a Wałęsę by ukrzyżowali.

Nie ma powodu nie wierzyć prezesowi Kurtyce, że praca mgr. Zyzaka powstała poza IPN, ale faktem też jest, że swój do swego ciągnie. Promotor znany z ultraprawicowych poglądów, autor i recenzenci zatrudnieni w IPN – to wszystko chyba o czymś świadczy.

Wreszcie – nieszczęsny Pałac Kultury. Był zaplanowany jako symbol dominacji radzieckiej w Polsce – to prawa, ale imię Stalina zostało wyskrobane, a pałac stał się jednym z symboli stolicy, ulubionym przez mieszkańców, niezwykle użytecznym. Dziś Maja Komorowska gra tam Becketta, a Stalin przewraca się w grobie. Niech więc prezes Kurtyka też śpi spokojnie, bo śnią mu się koszmary. Zapewne śni o tym, że Pałac zostanie zamieniony na meczet, z którego wieżyczki co godzinę mgr Zyzak (bądź inny mułła z IPN) będzie ogłaszał kolejne prawdy historyczne, a wszyscy będą wtedy padać na kolana