Pamiętajcie dobrą zmianę
No, to mamy kolejną dobrą zmianę. Następczynią prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, profesora zwyczajnego Uniwersytetu Warszawskiego, będzie magister Julia Anna Przyłębska.
Nie chodzi o samą różnicę dorobku naukowego, ale o wiedzę, doświadczenie, kompetencje, reputację profesjonalną. Z akt osobowych nowej prezes wynika, że jako sędzia doczekała się uwag i wytyków, w tym za rażące naruszenie k.p.c., naruszenie prawa, zastrzeżeń z powodu braku stabilności orzecznictwa, wysokiej absencji w pracy, wysokiego odsetka odwołań od jej orzeczeń, w tym spraw skierowanych do ponownego rozpatrzenia.
„Powrót pani sędzi nie będzie korzystny dla wymiaru sprawiedliwości” – stwierdziło w 2001 roku odpowiednie gremium (Kolegium Sądu Okręgowego w Poznaniu, 7 głosów za opinią, zero przeciw, 3 wstrzymujące się). Sędzia Przyłębska ma też swoje osiągnięcia i zasługi, których jej nikt nie odmawia, ale nie są one „porażające” – można o nich poczytać w Wikipedii, podobnie jak o prof. Rzeplińskim.
Można ubolewać, że nie znalazł się nikt bardziej godny tak wysokiego fotela. Gdyby na stanowisko dyrektora artystycznego filharmonii, opery czy teatru powołano kogoś z tak skromnym dorobkiem – podniósłby się rwetes. A Trybunał Konstytucyjny? Jakie to ma znaczenie, kto zasiądzie na czele, skoro sama instytucja została zmiażdżona? Skoro Witold Waszczykowski może być ministrem spraw zagranicznych, to Julia Przyłębska może stać na czele TK.
Zmiana na stanowisku prezesa symbolizuje degradację Trybunału i wyrwę w trójpodziale władzy. Od teraz żaden trybunał nie stanie już na drodze do realizacji wizji partii i rządu. A to, czy Polska nadal jest demokratycznym państwem prawnym, to już kwestia uznania, w dużym stopniu zależna od tego, jak pojmuje się demokrację i prawo. Jesteśmy gdzieś w drodze od demokracji liberalnej (zachodniej) do demokracji autorytarnej (wschodniej). Sprawy idą w złym kierunku, zapowiada się trudny rok dla naszego kraju.
Wiele osób zastanawia się, co dalej, co robić? Na przykład: czy rozsądna jest „okupacja” sejmowa w wykonaniu posłów PO i Nowoczesnej? Ta forma protestu nie jest pozbawiona wad, jest na pewno jakimś naruszeniem, trudno ją zakończyć zwycięsko, ale jest zrozumiała, bo marszałek Kuchciński nie zmienił swojej decyzji o wykluczeniu posła Szczerby, a głosowanie w Sali Kolumnowej było bardziej niż problematyczne. Każdy uzasadniony protest w granicach prawa albo rozsądku (tam, gdzie prawo nie reguluje sytuacji) należy popierać. Wybór narzędzi nie jest duży, a przeciwności – potężne: prokuratura, policja, wojsko, media publiczne i prorządowe – wszystko w jednych rękach.
„Co mieli ci posłowie zrobić? Podpalić się?” – pytała w TVN Agnieszka Holland. Na każdym kroku dokręcanie śruby, straszenie karami dyscyplinarnymi i kodeksowymi. Paniczna, histeryczna (ich ulubione słowo) reakcja władz na protest w Sejmie, mówienie o puczu (!) wskazuje na to, że władza nie potrafi pogodzić się z żadnym sprzeciwem, nawet najbardziej pokojowym i w gruncie rzeczy słabym. To jest władza, która patrzy na protesty przez mikroskop i wyrywa sobie włosy z głowy, krzycząc: „Nie zabijajcie nas”, „Niemcy nas biją”.
Pisk myszy wydaje się tej władzy rykiem lwa. W żadnym razie nie należy milczeć. Przeciwnie – wszystkie słowa i uczynki powinny być spisane, a ich sprawcy i autorzy(-ki) zapamiętani z imienia i z nazwiska. Opozycja powinna na przykład prowadzić rejestr wszystkich osób, które ustępują ze stanowisk (generałowie), zwalnianych z pracy (lub ze stanowisk) z przyczyn politycznych, także karanych w inny sposób, jak np. prokuratorzy wojskowi, którzy prowadzili sprawę Smoleńska. To ważny obowiązek (jeszcze) wolnych mediów, a także niezależnych kronikarzy i ludzi, którym to, co dzieje się w Polsce, nie jest obojętne. Nie przymykajmy oczu, nie puszczajmy w niepamięć, nie przechodźmy obojętnie wobec zła.
PS Wszystkim blogowiczkom i blogowiczom dziękuję za obecność oraz aktywność na blogu „en passant”. W nowym roku (już jedenastym w historii tego blogu) życzę dużo zdrowia, sił, ciepłych uczuć, mocnych nerwów i wytrwałości. Nie ufajcie swojej pamięci. Zapisujcie, filmujcie, fotografujcie, a nawet nagrywajcie – tylko legalnie, nie pod stołem! Niech rok 2017 będzie rokiem pamięci.