Wielka sobota
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ zdołało ukraść show Platformie. Nic dziwnego – tego dnia miało więcej atutów.
Po kolei. Andrzej Duda, przyszły prezydent, nie tylko przybył na konwencję PiS, ale nawet nie udawał, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. Zaprezentował się jako lojalny syn partii, rozpływał się nad prezesem Kaczyńskim i „wspaniałą” Beatą Szydło – kandydatką na premiera, jeśli PiS wygra wybory.
Beata Szydło jeszcze się nie opatrzyła, w tym sensie jest nową twarzą, na pewno mniej kontrowersyjną niż prezes. Nie jest też nowicjuszką, tylko doświadczoną działaczką partyjną. PiS (np. Mariusz Kamiński) nie ukrywa, że ma ona przyciągnąć wyborców środka, tych, którzy się wahają. Kaczyński by ich nie przyciągnął.
Prof. Jadwiga Staniszkis, sympatyczka PiS, a zwłaszcza prezesa, krytykuje nominację Szydło jako osoby niezbyt kompetentnej. Moim zdaniem Szydło nie jest gorsza od Marcinkiewicza. Jej słabością jest przede wszystkim to, że gra w teatrze, w przedstawieniu napisanym i wyreżyserowanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Jest obsadzona w roli, do której nie aspirowała.
Typując Beatę Szydło, prezes wykonał zręczny ruch. W razie niepowodzenia w październiku to ona będzie odpowiadać, w razie zwycięstwa – to prezes będzie jego ojcem. W przedstawieniu PiS nie ma niczego kontrowersyjnego: żadnego Macierewicza, Pawłowicz, Ziobry, rozrachunków, rozliczeń, grożenia Trybunałem, Smoleńska, Kukiza, duchowieństwa itd. itp.
Dobra socjotechnika, kosztowne i chwytliwe obietnice (wiek emerytalny, próg podatkowy, pieniądze na dzieci), spójny przekaz, szeroki uśmiech. Zobaczyliśmy uśmiechniętą twarz młodzieży, partię zjednoczoną, silną milionami zwolenników, poparciem Radia Maryja i Kościoła, partię, która ma już prezydenta i sięga po premiera.
PLATFORMA OBYWATELSKA usiłuje podnieść się z porażki w wyborach prezydenckich i ledwo-ledwo wygranych wyborów samorządowych.
Premier Kopacz słusznie broniła dorobku Platformy, słusznie przeprosiła za błędy, ale nie dokonała głębszej analizy rządów koalicji i zmian, jakie następują w Polsce, rosnących oczekiwań, zaniechań rządu Tuska, które dziś wychodzą na jaw.
Dlaczego samopoczucie Platformy rozminęło się z samopoczuciem znacznej części wyborców? Przysnęli. Posadzenie młodzieży w pierwszych rzędach wyglądało na ustawkę. Powołanie dziesięciu zespołów programowych to sposób na ożywienie aktywu, ale nie elektoratu.
Platforma ma trudną sytuację – broniąc swojego dorobku, występuje jako partia kontynuacji, eksponując młodszych (w tym Muchę i Trzaskowskiego), chce pokazać, że jest partią zmian. Być zarazem za kontynuacją i za zmianą – to nie jest proste. Program Platformy nie jest wyrazisty, taka jest natura partii centrowej, jej szeregi nie są tak zwarte, wystarczy wspomnieć Schetynę i Sikorskiego.
Właściwie jedyną partią o wyrazistym programie jest PiS, aczkolwiek ten program w wielu miejscach budzi sprzeciw, choćby zapowiadane rozdawnictwo, zakusy na kontrolę wymiaru sprawiedliwości, Kulturkampf czy – w polityce zagranicznej – pohukiwanie na sąsiadów. Niektóre poczynania zwolenników tej partii w terenie budzą politowanie, np. sprzeciw wobec Targu Śniadaniowego na warszawskim Żoliborzu, który jakoby naruszał powagę Alei Wojska Polskiego i pobliskiej Cytadeli. To brzmi groźnie, a Platforma jest mglista, Kukiz dopiero ząbkuje (rosną mu kły), lewica jest bezzębna. W sumie – programy mało przejrzyste, stąd duże znaczenie elementów drugorzędnych.
LEWICA ciągle się przegrupowuje, aczkolwiek coraz bardziej potrzebne jest szkło powiększające, żeby zobaczyć te ruchy. W Twoim Ruchu dwuwładza, do Janusza Palikota dołączyła – jako współprzewodnicząca – Barbara Nowacka, osoba skądinąd lubiana i rozważna. Dopóki jednak nie będzie zjednoczenia, przynajmniej wspólnych list lewicy – dopóty nic z tego nie będzie.
KUKIZ dzisiaj przejechał się po zjazdach dwóch największych partii. Do ujawnienia własnego programu raczej się nie kwapi. Kręcą się wokół niego osoby rozmaitego autoramentu, bliskie radykalnej prawicy i narodowcom, które mogą stać się sojusznikiem PiS w przyszłym Sejmie i zapewnić nieograniczoną władzę prawicy.
Kaczyński i Kukiz nie będą się ociągać i krępować tak, jak zrobiła to koalicja PO-PSL.