Diasporo – wracaj! (Albo – nie)
Na blogu (czy „w blogu”?) lepiej niż w drukowanej „Polityce” odczuwa się czytelników z zagranicy. Pisząc do „Polityki” papierowej mam wrażenie, że piszę do rodaków w kraju. Oni też piszą do mnie (choć coraz mniej) w większości listy papierowe. Natomiast czytając komentarze do bloga odczuwam, jak wielu mamy Czytelników rozsianych po świecie. Biedacy, nieszczęśnicy, których los rzucił na obczyznę, do Was zwracam się dziś przede wszystkim: może my mamy Wam czego zazdrościć: studiujecie na Sorbonie, zażywacie spokoju w Oakland (N.Z.), tynkujecie elewacje w Londynie za banknoty, z których każdy ma wagę jednego funta. Ale nie wiecie, ile tracicie. My tu się przede wszystkim bawimy.
Miniony weekend to już było prawdziwe apogeum towarzyskie. Pewna atrakcyjna dama skarżyła mi się, że w sobotę ma sześć imprez, w tym m.in.: premiera „Trzech sióstr” niejakiego Czechowa (nazwisko nic Państwu nie powie), połączona z inauguracją dużej Sali w Teatrze „Polonia” Krystyny Jandy (właściwie przedpremiera dla fundatorów krzeseł, wzorem krzeseł wykupionych w kościele, w operze lub w filharmonii, co u Państwa w diasporze jest rozpowszechnione). Dalej: wręczenie europejskich Oskarów na warszawskiej Woli. Jubileusz 80-lecia M.F. Rakowskiego (dawniej 22 lipca) w lokalu dawnego Spatif. Jubileusz 50-lecia Cezarego Stypułowskiego (dawniej PZU) połączony z weselem Jubilata i panny młodej.
I ja tam byłem (nie wszędzie), miód i wino piłem. Powiem tyle: zamówienie taksówki w Warszawie w sobotę wieczorem było arcytrudne. Warszawa się bawiła, choć do karnawału jeszcze daleko. Na większości imprez królowali ochroniarze – stali przed wejściem, przy wejściu, w wejściu i przy wyjściu. Pilnowali milionerów i polityków, żeby bawili się oddzielnie, żeby – broń Boże – nie odrodził się układ. Ale ten jest nie do dobicia i sam widziałem jak właściciel pól naftowych rozmawia z posłem na Sejm i z przedstawicielem mediów. Brakowało tylko mafii i przestępców gospodarczych, ale jestem pewien, że jak będzie potrzeba, to się znajdą. Kiedy przed północą zaczynały się tańce, postanowiłem wyjść po angielsku i poprosiłem rosłego dżentelmena przy wyjściu, żeby zawołał taksówkę. Dżentelmen ubrany na czarno (myślałem, że portier) ani drgnął. Okazał się ochroniarzem, patrzał wysoko ponad moją głową i nie dał się sprowokować, nie mrugnął nawet powieką.
Droga Diasporo, ileż tracisz nie oglądając naszych polityków. My tu jesteśmy wszyscy zajęci poszukiwaniem pracy dla Kazimierza Marcinkiewicza i partii dla Jana Rokity. W sprawie K.M. pomysły są różne: powrót do zawodu fizyka i nauczyciela w szkole. Ta propozycja została odrzucona, ponieważ były premier podlegałby wicepremierowi / ministrowi Giertychowi. K.M. byłby w szkole wizytowany przez tzw. „trójkę Giertycha” (kurator/prokurator/policjant) i mógłby spowiadać się ze stosunku do teorii ewolucji. Inna propozycje przewiduje jedną z licznych nieobsadzonych ambasad. Jeszcze inna – jeden z resortów gospodarczych. Gospodarka jest w doskonałym stanie, odkąd Państwo wyjechali do Diaspory, u nas się bardzo poprawiło, możecie nam już tych funtów szterlingów oraz innych euro nie przysyłać, my jesteśmy zdecydowani bronić złotówki do upadłego, podajcie adresy, to jeszcze Wam przyślemy. Dawno (a dokładnie nieco ponad rok temu) minęły czasy, kiedy byliśmy Kopciuszkiem i pariasem, teraz jesteśmy nie byle kim. Kiedy piszę: żałujcie, że jesteście na obczyźnie, to mam na myśli również profesorów – Aleksandra Kwaśniewskiego w Waszyngtonie i Marka Belkę w Genewie.
Droga Diasporo, żałuj, że nie obserwujesz z bliska skandalu „praca za seks”. Nie chcemy przesądzać sprawy, ale media rzuciły oskarżenie pod adresem jednej z partii rządzących, że droga do pracy w biurze poselskim prowadziła przez łóżko przewodniczącego. W XXI wieku, ledwo zdążyliście wyjechać, u nas zostało wskrzeszone prawo pierwszej nocy. Wracajcie!
Nie będziecie żałować. U nas poseł i wiceprzewodniczący jednej z partii rządzących wymyśla dziennikarzom od „gnid”, ponieważ kojarzą go z neonazistowskimi zgromadzeniami młodych wszechpolaków. Wracajcie, bo u nas rzecznik praw obywatelskich nie chce się mieszać do polityki, a w neonazistowskim zgromadzeniu z punktu widzenia prawa nie widzi propagowania treści faszystowskich, ponieważ… odbywało się na działce. Wracajcie, teraz każdy może kupić działkę i zorganizować Parteitag. Wracajcie, bo trzeba pomóc Janowi Rokicie zdecydować, czy ma być w rządzie, czy w opozycji. Wracajcie, bo trzeba pomóc Platformie zdecydować z kim (i kim) jest – z lewicą czy z prawicą. Wracajcie, bo Agnieszka Holland myli telewizję publiczną z dziwką publiczną i mówi, że musiałaby być głupia, żeby wracać do Polski teraz, kiedy wszędzie dokręca się śrubę. Sama widzisz, Droga Diasporo, do czego prowadzi przebywanie zagranicą. Wracaj!
Albo nie. Czekaj, my przyjedziemy do Ciebie.