Koalicja na włosku
Jeśli chodzi o „piar”, to czołowe postaci Prawa i Sprawiedliwości są imponujące: pp. Ziobro, Kurski, Gosiewski, Cymański, Kuchciński, Marcinkiewicz to doskonali „fighterzy”, odporni na ciosy, doskonali w unikach, niezmordowani w ataku, żaden sierpowy nie zdoła ich zamroczyć, o nic się nie potkną, nawet Feliks Stamm byłby zadowolony z tego, jak „realizują zadania taktyczne”. W ramach tej drużyny minister Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta, walczył wczoraj z Moniką Olejnik w „Kropce nad i”. Opanowany, zrównoważony, niezmordowany, twardy jak skała, odpierał cios za ciosem. I do tego samego wzywał naród: nie „epatować” sensacjami, nie „ferować” wyroków, śledztwo toczy się „w sprawie”, a nie „przeciw”, poczekajmy na zarzuty, poczekajmy aż „ to” się potwierdzi – dawno już nie widziałem, żeby polityk PiS był tak wyrozumiały, tak humanitarny jak minister Szczygło. Ponieważ sam rozglądam się za adwokatem, nie wiem czy nie udam się do zespołu adwokackiego na Krakowskim Przedmieściu.
Kiedy premier Lepper mówi, że „jeden na drugim leżał”, a minister (!) Filipek obraża kobietę mówiąc, że nawet na bezludnej wyspie nie przedłużyłby z nią gatunku ludzkiego, minister Szczygło twierdzi, że to jest „odważne” wystąpienie, odważne w tym sensie, że nie powinno być stosowane w stosunku do kobiet, które potępiają niestosowne „w ich mniemaniu” (!) postępowanie posłów. Kiedy mowa o pośle Łyżwińskim, prezydencki minister zaznacza, że postępowanie toczy się „w sprawie”, a nie „przeciwko”. Kiedy powstała kwestia, czy za grzechy Ł. zapłaci również wicepremier Lepper, minister Szczygło jeszcze raz wykazał swój głęboki humanitaryzm, przypominając, że wina to kwestia indywidualna. Kiedy była mowa o obrotach ciał niebieskich przez posłanki Samoobrony – Hojarską, Łyżwińską i inne, minister nie spieszył do żadnych uogólnień. Pomiędzy jednym unikiem a drugim, minister Szczygło apelował, żeby „poczekać na zarzuty” i „nie epatować”. Kiedy Monika Olejnik pytała, jaki przykład politycy dają młodzieży, minister powiedział, że od wychowania dzieci są rodzice. Zapytany o współczesne autorytety, minister wydusił z siebie jedno nazwisko – prof. Chrzanowskiego, ale zaraz dodał, że w obecnej sytuacji prof. Chrzanowski „zaleciłby spokój”. Zapytany, jak to się dzieje, że Zyty Gilowskiej nikt nie bronił i została z dnia na dzień usunięta ze stanowiska, a Lepper i Spółka mają tylu obrońców, minister Szczygło zwalił winę na… Kazimierza Marcinkiewicza, przypominając, że panią minister zwolnił… poprzedni premier.
Trzeba podziwiać odporność i zwinność ministra, który nie pozwolił zepchnąć się do narożnika, schodził z linii i chował się za podwójną gardą. Nie dał się znokautować ani wyprowadzić z równowagi. W odróżnieniu od premiera, który dąży do zwarcia, wyzywa od ZOMO i łże-elit, w odróżnieniu do min.min. Macierewicza i Wassermanna, dla których każda przesłanka (a nie „posłanka”) jest „porażająca”, Aleksander Szczygło starał się zachować dystans i unikać wymiany ciosów. A odporny jest na ciosy jak wańka-wstańka. Walczył osamotniony, w warunkach bardzo niekorzystnych. Na rozkaz trenera-koordynatora cała drużyna PiS schowała się w szatni. Podczas kiedy normalnie pp. Cymański, Kurski, Gosiewski stają do bijatyki i stawiają czoła w każdej rozgłośni radiowej i stacji telewizyjnej, teraz schowali się, czekają na wyniki śledztwa, na to, co powie prokuratura, aż opadną namiętności, aż się wyjaśni, żeby broń Boże nie ferować pochopnych wyroków.
Dawno już w naszym kraju nie było tylu litościwych, co w aferze rozporkowej. Gdzie oni byli, kiedy Kurski polował na dziadka Tuska, a Miodowicz wywlekał Jarucką na Cimoszewicza? Skąd taka wyrozumiałość, niechęć do ferowania wyroków, kiedy tysiące ludzi wyrzucono już z pracy pod byle jakimi zarzutami?
Odpowiedź jest jedna: koalicja wisi na włosku, i być może (bardzo przepraszam za skojarzenie) jest to włos łonowy. Od kiedy los późniejszego sędziego Sądu Najwyższego USA, Clarence’a Thomasa (oskarżonego w 1991 r. o molestowanie) zależał od analizy jednego włosa znalezionego na puszce Coca-Coli, nigdy już tak duży ciężar nie wisiał na tak cienkim włosku.