Jaruzelski przed sądem

Nie chciałem o tym pisać, gdyż na temat stanu wojennego wszystko już zostało powiedziane, a ja sam jestem przez niektórych adwersarzy określany jako „piewca stanu wojennego” itd. Ale sprawa wypłynęła na naszym blogu i zostałem niejako wywołany do odpowiedzi, za co naszym Blogowiczom dziękuję, gdy z uważam, że w sprawie procesu gen. Jaruzelskiego nie powinno się milczeć i chować głowy w piasek. W największym skrócie moje stanowisko jest następujące: Nie ma znaczenia, czy Jaruzelski i inni naruszyli prawo PRL, to jest jedynie pretekst oskarżycieli, którzy PRL, razem z jej prawem, mają w głębokiej pogardzie. Chcieli generała uderzyć, więc szukali odpowiedniego kija, znaleźli sobie pretekst. System komunistyczny, zwłaszcza do Października, był zbrodniczy, potem słabł, ale nadal potrafił dopuścić się zbrodni. Ale był to system Polsce narzucony. W demokratycznym państwie generał Jaruzelski i PZPR wraz z „sojuszniczymi ugrupowaniami” nigdy nie znalazłby się u władzy.

W 1981 roku sytuacja w Polsce była w najwyższym stopniu niebezpieczna i Jaruzelski miał do wyboru – oddać władzę, przyłączyć się do narodu i ryzykować wojną radziecko – polską, tworząc kolejne zastępy bohaterów, albo wziąć na siebie odpowiedzialność za zdławienie polskich aspiracji wolnościowych, uznając, że nie nadszedł na nie jeszcze czas, i narazić się na dozgonne potępienie ze strony swoich przeciwników. Stan wojenny był niewątpliwie złem, czołgi zamiast wolnych wyborów, siła zamiast argumentów, które były za słabe wobec w pełni uzasadnionych aspiracji narodowych, ale które niosły ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. Oskarżyciele Jaruzelskiego mówią dziś, że ogłosił stan wojenny dla ocalenia swojej władzy. To po części prawda, w dodatku była to władza z moskiewskiego nadania, ale ja mu tej władzy nie zazdrościłem, był to potworny ciężar i dziękowałem opatrzności, że nie muszę go dźwigać. W badaniach opinii publicznej, jeszcze wiele lat później, już w wolnej Polsce, co najmniej połowa społeczeństwa pogodziła się ze stanem wojennym, jako z mniejszym złem. Należę do tej połowy: to była decyzja tragiczna, ale lepszej nie widziałem. Zbrodnie powinny być ukarane przez sądy powszechne, ale stan wojenny powinien rozpatrywać Trybunał Stanu, a nie polska Norymberga.

Zgadzam się z duchem, acz niekoniecznie z każdą literą, komentarzy na blogu, które teraz przytoczę:  

Jasny Gwint pisze: „POLSKA NORYMBERGA – kłuje w oczy wielki tytuł w plugawym szmatławcu (…). Znaczy to, że Generała Jaruzelskiego porównano do niemieckich zbrodniarzy wojennych. Za wyjątkiem Gorbaczowa nikogo nie obruszył haniebny proces kapturowy zaaranżowany przez mściwy palantów (…) ‘Żandarmi pamięci’. Widziałem Generała pokazywanego na Weis oskarżonych (…) i było mi wstyd. U nas nikogo to nie wzrusza…”  

ANCA pisze:

„Ja i moi znajomi odczuwamy głęboki wstyd i odrazę do takiego wymiaru sprawiedliwości, jaki przy tej okazji jest prezentowany. Jeszcze nasze wnuki będą ten wstyd i pogardę do tych naszych mścicieli odczuwać. Ale teraz mają swoje pięć minut i triumfują. Obecnie każda dyskusja na temat generała i takiej postawy wobec oprawców – bo to są oprawcy – nie może się obyć bez wyzwisk i to z obu stron, bo argumenty dawno się wyczerpały.”  

G.OKON:

„Tak widziałem to z USA. Jaruzelski położył łapę na procesie unicestwiania własnego kraju. Nie bał się wziąć odpowiedzialność za tę decyzję. Skutki – interwencji armii czerwonej nie było. (…) Kilku sadystów zdecydowało się znęcać nad 85-letnim generałem – w procesie, który nikomu nie jest potrzebny.”