Sądny dzień
Jak tylko z Pakistanu nadeszła fatalna wiadomość, politycy i dziennikarze urządzili sądny dzień. Wykazali całą swoja obłudę: Z jednej strony zastrzegali się, żeby broń Boże nie wykorzystywać morderstwa do celów politycznych, że trudno oceniać, ponieważ nie wiadomo jeszcze jakie wysiłki czyniły władze polskie, a z drugiej – rozpoczęła się seria wypowiedzi oraz rzekomo bezinteresownych pytań. „Przegraliśmy! Terroryzm wygrał. Ponieśliśmy klęskę w walce z terroryzmem” – zagrzmiał Grzegorz Napieralski z SLD. I dodał, że Tusk powinien rozważyć dymisję Sikorskiego. Poseł Palikot, a następnie min. Sikorski i inni, rzucali gromkie, ale śmieszne zapowiedzi w stylu „Zabijemy ich! Dopadniemy ich!”
Prezydencki minister od spraw zagranicznych, p. Waszczykowski, przez wszystkie przypadki odmieniał sformułowanie „osłona dyplomatyczna”, której to rzekomo zabrakło, ponieważ od dawna nie było w Pakistanie polskiego premiera lub ministra Spraw Zagranicznych, jak gdyby ewentualna wizyta p. Fotygi czy p. Sikorskiego mogła odbić się szerokim echem w górach na pograniczu Afganistanu i Pakistanu, zrobić wrażenie na porywaczach oraz ich wspólnikach w aparacie władzy w Pakistanie. Głupota wypowiedzi p. Napieralskiego oraz cynizm słów p. Waszczykowskiego były uderzające. Dodałbym do tego naiwność dziennikarki, która kilkakrotnie powracała z pytaniem, czy nie mogliśmy odbić zakładnika. Dziś od rana dyskutanci w Radiu TOK FM ubolewali nad słabością państwa polskiego, jego małą rolą, skoro ani Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska nie zaangażowały się w uwolnienie polskiego zakładnika.
Większość tych wypowiedzi to nieporozumienie lub brak kompetencji. Gdyby w Islamabadzie był polski minister, to krytycy powiedzieliby, że przebywał tylko w stolicy i bał się pojechać w góry, a w ogóle to wykorzystał tragedię dla swojego PR i chodziło o fotografię dla mediów. Gdyby Tusk podniósł sprawę zakładnika w rozmowie z wiceprezydentem Bidenem w Monachium, to i tak byśmy się o tym nie dowiedzieli. Zbyt wiele jest niewiadomych, żeby wyciągać wnioski i miotać oskarżenia. Polski geolog stał się zakładnikiem w cudzej wojnie, na najbardziej niebezpiecznym terytorium, gdzie nawet największe supermocarstwo nie może dopaść swojego wroga nr 1.
Temat drugi: Zwrócił moją uwagę artykuł dra Marka Migalskiego na temat: prezydent Sopotu, Jacek Karnowski a Platforma Obywatelska („Rz.” 9.II). Jak przystało na gazetę opozycyjna, „Rz.” prowadzi codzienny ostrzał Karnowskiego i PO. Nic w tym dziwnego. Wczoraj Marek Migalski, ulubiony socjolog PiS, dziś w Radiu TOK FM red. Igor Janke chciał wycisnąć z Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia, czy wobec „poważnych” zarzutów prokuratury Karnowski powinien ustąpić. Dutkiewicz bronił się mocno, powołując się na domniemanie niewinności, ale p. Janke nie dawał za wygraną, i wreszcie wydusił od prezydenta D., że ten w podobnej sytuacji poszedłby na urlop. Dutkiewicz nie omieszkał skrytykować postępowania władz w sprawie porwanego geologa (z mało, za późno etc.)
Jednak najbardziej wyłożył karty Marek Migalski (to ten prześladowany socjolog, któremu ‘układ’ uniemożliwia habilitację). Tytuł artykułu: „Kamień u szyi Platformy”. Główne tezy: Karnowski może pociągnąć Platformę na dno i być Rywinem naszych czasów. Wyborcy w Polsce nie kierują się sytuacją i polityką gospodarczą, ale moralnością i etyką rządzących. W sprawie Karnowskiego premiera Tuska zawodzi słuch społeczny. Wśród tych, którzy poręczyli za prezydenta Sopotu, było trzech wysokich działaczy PO, minister Czuma dopuścił jego niewinność, za Karnowskim stoją murem działacze sopockiej Platformy, panuje „powszechne mniemanie”, że „partia ta dziwnie miękko postępuje wobec prezydenta Sopotu”. Migalski „sugeruje”, że jest jakaś „dziwna zależność” niepozwalającą się odciąć od tego polityka. Tak jak Miller skończył na Rywinie, tak Tusk może skończyć na Karnowskim – twierdzi socjolog.
Być może w środowisku dra M.M. panuje powszechne mniemanie, że Platforma postępuje miękko wobec Karnowskiego, ale ja mam inne wrażenie. Mianowicie, że kiedykolwiek Tusk pozbywa się kogokolwiek z Platformy, mówi się, że jest nielojalny i z zimną krwią usuwa każdego, kto może być dlań obciążeniem. O ile wiem, Tusk z Karnowskim od dawna nie byli w zażyłości. Karnowski przerósł Sopot i mierzył wyżej, a Donald Tusk ograniczał jego aspiracje do Sopotu. Karnowski i Tusk – każdy ma swój problem, ale to, co robi socjolog M.M. to kolejny strzał w wojnie PiS z Platformą. Ma on na celu nadawanie sprawie jak największego znaczenia, przekształcenie jej w kryzys o wadze państwowej, kamień u szyi Tuska. Żeby był to jego sądny dzień.
PS. Czy oglądali Państwo prezesa Kaczyńskiego w programie Tomasza Lisa? Publiczność była zdecydowanie po stronie gościa. Tym razem ktoś wyciągnął wnioski z debaty Tusk – Kaczyński i zadbał o publiczność.