Lepsza Grodzka niż Pawłowicz
Czy kandydatura Anny Grodzkiej na wicemarszałka Sejmu jest prowokacyjna? Jest, ponieważ łamie tabu mocno osadzone w naszym sposobie myślenia: kobieta, mężczyzna małżeństwo heteroseksualne, dzieci, wnuki, rodzina. W tym modelu nie było miejsca dla mniejszości seksualnych, które wzgardzone i szykanowane cierpiały po kątach, nawet jeżeli były to osoby tak uznane jak Jarosław Iwaszkiewicz czy Zygmunt Mycielski. Mniejszości seksualne jednak istnieją i po stuleciach dyskryminacji zyskują należne im prawa człowieka, w tym związki partnerskie (które dotyczą zresztą przede wszystkim osób hetero), bierne prawo wyborcze, a tym samym prawo sprawowania dowolnych stanowisk publicznych, wykonywania zawodu przedszkolanki, nauczyciela etc.
Posłanka Anna Grodzka, miała problemy z własną tożsamością płciową, co w niczym jej nie dyskredytuje (a nawet budzi szacunek za sposób, w jaki o tym mówi), jest taką sama posłanką jak ponad 460 pozostałych. Pracuje, działa, zabiera głos, zgłasza interpelacje, wyróżnia się korzystnie na tle tych, którzy – jak posłanka Pawłowicz – porównują ja do konia, mówią per „nażarła się hormonów”, zachowują się w sposób niegodny. Mam także na myśli tych posłów (zapewne prawicy), którzy podczas wystąpienia posła Biedronia krzyczeli „buzi! Buzi!”. To zwyczajne chamstwo i świadectwo głębokich uprzedzeń.
Zgadzam się z tymi, którzy – jak Jarosław Gugała w Radiu TOK FM – uważają, że w dłuższym okresie związki partnerskie w Polsce zostaną zalegalizowane, tylko to mus potrwać, podobnie jak prawa wyborcze dla kobiet i rozwody. Podobnie wyglądała walka z niewolnictwem, na początku za jego likwidacją byli nieliczni, a kobieta, która usiadła w przedniej części autobusu (zarezerwowanej dla białych) przeszła do historii. W tej walce o zmianę legislacji w stosunku do zmiany norm i obyczajów, pani profesor Pawłowicz broni sprawy przegranej. Podobnie jak poseł Niesiołowski, ja też bym chciał, żeby wszyscy byli szczęśliwi w związkach hetero, żeby nie było rozwodów, żeby, żeby, żeby, ale skoro tak nie jest, to trzeba uznać ludzkie prawo do odmienności, pozwolić szukać szczęścia i radości na swój sposób (jeśli nie godzi to w nikogo innego).
Tak, kandydatura Anny Grodzkiej jest prowokacją, zapewne inna kandydatura Ruchu Palikota na stanowisko wicemarszałka zyskałaby więcej głosów, ba, już samo wycofanie poparcia dla Wandy Nowickiej, było zagraniem politycznym. Ale dzień, w którym Anna Grodzka będzie kandydowała na stanowisko wicemarszałka, będzie ważna datą w kalendarzu praw obywatelskich i równouprawnienia. Bez względu na wynik głosowania, które oby miało przebieg kulturalny.
ZAPROSZENIE
Czy warto wydawać miliony na medale olimpijskie? Skąd brać i jak wydawać pieniądze na sport? Zapraszam do dyskusji, w której udział wezmą m.in. Robert Korzeniowski – jeden z najwybitniejszych polskich sportowców, oraz Marcin Piątek – dziennikarz sportowy „Polityki”. Radio TOK FM, wtorek, 5 lutego, tuż po godz. 20.00. Zapraszam!