Konflikt z rodzicami, czyli Tusk w opałach
Bardzo jestem ciekaw, jak premier Tusk poradzi sobie w konflikcie z rodzicami dzieci niepełnosprawnych. Sytuacja bolesna i pasjonująca. W czasie kiedy Tusk i Platforma święcą triumfy w kraju i w Europie, na tyłach, w Sejmie, wybuchł granat.
Politycy Solidarnej Polski (poseł Arkadiusz Mularczyk) zadbali, żeby jak najbardziej uzasadniony gniew rodziców, którzy pielęgnują kalekie dzieci, rozległ się w samym gmachu parlamentu. Wielodniowa okupacja Sejmu jest w polskiej praktyce zjawiskiem rzadkim, może nawet niespotykanym.
Sytuacja obu stron jest bardzo trudna. Rodzice są zdesperowani, wsparcie 820 złotych miesięcznie nie pokrywa zaniechania pracy zawodowej przez jedno z rodziców i na ogół nie rekompensuje kosztów opieki nad chorym dzieckiem. Gniew rodziców jest tym większy, że czują się zwodzeni i zawiedzeni realizacją dotychczasowych ustaleń. Mają dość czekania na 2015 i 2016, chcą pieniędzy tu i teraz. Utwierdzają ich w tym przekonaniu politycy opozycji, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, podobno Piotr Duda i Solidarność już są w drodze. Ochrona budżetu nie jest ich specjalnością.Z drugiej strony pełne gniewu słowa („kłamca”, „oszust”) pod adresem Tuska nie wszystkim mogą się podobać. Część opinii publicznej utożsamia się z rządem jako przedstawicielem państwa. Transmisja negocjacji na żywo przez telewizję podnosi temperaturę. Kolejne środowiska, w tym inwalidzi, dorosłe osoby niepełnosprawne, wybierają się już do Sejmu, także zmiennicy i zmienniczki rodziców, którzy przebywają na Wiejskiej w tej chwili.
Komentarze, jakie się słyszy, są rozmaite. Niektórzy uważają, że premier w ogóle nie powinien brać udziału w rozmowach na ten temat w kuluarach Sejmu, gdyż jego priorytetem w tej chwili powinno być bezpieczeństwo państwa i to, co dzieje się na Ukrainie. Inni są zdania, że Donald Tusk, skądinąd doświadczony taktyk, swoją cierpliwością i uwagą poświęconą sprawie, raczej zyska w opinii publicznej przed wyborami, niż straci.
Jeszcze inni domagają się, żeby premier pilnował budżetu i nie ulegał naciskom, nawet najbardziej uzasadnionym. Przy okazji wyciąga się koalicji rządzącej zaniechania w dziedzinie polityki socjalnej i finansowej, tolerowanie – ze względów politycznych – systemu KRUS, przywilejów nauczycieli, górników, silnych środowisk, kosztem słabszych, takich jak rodzice niepełnosprawnych dzieci, dalej wydatki na Świątynię Opatrzności, Euro 2012, finansowanie partii politycznych.
Tusk jest w opałach trochę z własnej winy – więcej ustąpić trudno, bo czeka już kolejka innych środowisk pokrzywdzonych. Uległ już w sprawie ACTA i matek I kwartału. Nie ustąpić i czekać aż marszałek Sejmu użyje straży marszałkowskiej też nie może. Widok szefa rządu w pojedynku słownym z rodzicami na tle ciężko chorych dzieci i biwakujących rodziców – wszystko to wydaje się chore.
Trudno sobie wyobrazić okupację Kongresu, Kortezów czy Izby Gmin. Wolałbym, żeby i u nas skuteczne były inne formy protestu.