Na polskiej scenie
25 lat po odzyskaniu wolności Polska tętni życiem. Na obchody rocznicy zjeżdżają do nas przywódcy wolnego świata, do którego wzdychaliśmy przez dwa pokolenia, a jesteśmy jego częścią dopiero od jednego.
Nikt nie będzie mógł zarzucić rządowi, że zaniedbał politykę historyczną, przegapił rocznicę i pozwolił na to, żeby Niemcy akcentowali zburzenie muru berlińskiego jako narodziny wolności w Europie. Ci zaś, którzy by taki zarzut wysunęli, w duchu będą niezadowoleni, że Tusk i Komorowski wygrzewają się w cieple Obamy i Merkel.
Chociaż przez chwilę Warszawa będzie pępkiem świata, docenione zostaną nasze przemiany, a przy okazji dojdzie do prawdziwej polityki, Obama spotka się z ukraińskim prezydentem, usłyszymy być może, co nowego w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Europy Środkowo-Wschodniej.
W Polsce zdania są podzielone na każdy temat. Bywa, że hałaśliwa mniejszość sprawia wrażenie większości. Tak było na przykład w sprawie pogrzebu gen. Jaruzelskiego. Mniejszość ryczała i gwizdała, a sondaż Homo Homini dla „Rzeczpospolitej” wykazał, że 56 proc. zapytanych uważa, iż generałowi należał się pogrzeb państwowy (30 proc. przeciwnie).
Podobna rozbieżność ocen panuje w ocenie polskiej transformacji. Dla jednych ostatnie 25 lat to najlepszy okres w polskiej historii, dla innych – zmarnowana, a w każdym razie niewykorzystana szansa. Mnie bliższy jest ten pierwszy pogląd, aczkolwiek istnieją rażące minusy, przede wszystkim duże różnice dochodów, kryzys demograficzny, wysokie bezrobocie i duża emigracja. Aczkolwiek to ostatnie zjawisko ma także swoje zalety.
W sumie jednak Polska zmieniła się nie do poznania – inne niż ćwierć wieku temu są wolności i prawa obywatelskie, inne są domy, drogi, media, sklepy, ulice, stołówki i „węzły higieniczne”. Życie kulturalne tętni.
Oczywiście z punktu widzenia emeryta i bezrobotnego świat nie jest taki piękny, transformacja jest zbyt neoliberalna, bezlitosna i egoistyczna, ale najważniejsze wskaźniki nie kłamią: życie uległo znacznemu przedłużeniu, dochód narodowy wzrósł najszybciej w krajach byłego RWPG, coraz większy mamy odsetek młodzieży studiującej. Oczywiście wszystko można podważyć (życie dłuższe, ale jakie?), wystarczy wejść w kontakt z publiczną służbą zdrowia, żeby ochłonąć z entuzjazmu. Ale ja oceniam transformację „per saldo”.
Polska stała się bogata w swojej różnorodności. Wystarczy popatrzeć na dwie aktorki – Krystynę Jandę i Joanną Szczepkowską. Ileż w tych paniach talentów i energii! Ta pierwsza jest wielką aktorką, przez rolę w „Człowieku z żelaza” stała się symbolem wolności i nic dziwnego, że kilka dni temu została wybrana „Człowiekiem Wolności” w plebiscycie „GW” i TVN. Janda stworzyła pierwszy (a potem drugi) prywatny teatr z prawdziwego zdarzenia, gdzie wspaniale gra, reżyseruje i szefuje, jest prawdziwą Królową Teatru i Ekranu.
Ta druga, Joanna Szczepkowska, jest nie tylko świetną aktorką, ale także znakomitą autorką, jej felietony z „Wysokich Obcasach” były wysokiej próby, teraz – po konflikcie z „GW” – pisze do „Rz.”, musi być osobą intrygującą i zaskakującą, ostatnio np. odkryła prawicę, docenia Frondę, spotkała się z księdzem Oko.
Cóż za dwie różne postaci i dla obu jest miejsce na polskiej scenie!
ZAPROSZENIE
Prof. Jadwiga STANISZKIS i red. Sławomir SIERAKOWSKI będą rozmawiać o 25-leciu wolności. Gdzie? W Radiu TOK FM. Kiedy? We wtorek, 3 czerwca, g. 20.05. Zapraszam!