Tusk do Europy?
Jak donosi „Rzeczpospolita”, i to na czołówce pierwszej strony, Donald Tusk podczas spotkania z kanclerz Angelą Merkel otrzymał propozycję (kandydowania?) na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.
Na wieść o tym zapytałem zgromadzonych w moim programie w radiu TOK FM gości, czy polski premier powinien propozycję przyjąć. A goście to byli nie byle jacy: Andrzej Celiński (działacz opozycji demokratycznej, polityk, były poseł i minister), Bogusław Chrabota (naczelny „Rzeczpospolitej”) i profesor Andrzej Rychard (znany socjolog). Po rozważeniu wszystkich za i przeciw zapytałem „tak czy nie”, czy Tusk ma wyrazić zgodę na kandydowanie. Cała trójka odpowiedziała „tak”!
Kandydatura Tuska jest dobra dla Europy, ponieważ jest on zwolennikiem dalszej integracji, ale nie federalistą, raczej umiarkowany, jak to Tusk. W osobie „przewodniczącego Tuska” Unia otworzyłaby się bardziej na Wschód, byłby to dobry sygnał w stronę nowych członków Unii, natomiast nie ma co liczyć na entuzjazm Rosji. Mógłby też spowalniać realizację idei Europy dwóch prędkości.
Dla Polski byłaby to historyczna szansa, której nie można odrzucić. Drugi raz taka szansa może się nie powtórzyć. Byłby to wyraz uznania dla Polski, dla naszej transformacji, dla miejsca naszego kraju nie tylko w Europie. Oczywiście, nie należy przeceniać roli przewodniczącego Rady Europejskiej, to nie to co przewodniczący Komisji Europejskiej, to raczej prezydent niż premier, ale to stanowisko nie do pogardzenia.
Dla Europy i dla Polski Tusk to świetna kandydatura. Oś Warszawa – Berlin stałaby się jeszcze mocniejsza. Polska opozycja, która wiesza psy na Tusku i widzi go przed Trybunałem Stanu, mimo wszystko kandydaturę by poparła, acz z zaciśniętymi zębami. Podniosą się na pewno głosy, że Tusk „ucieka do Brukseli, tchórzy”, ale takie są uroki demokracji w polskim wydaniu.
Co z polskim rządem? Wicepremier Bieńkowska? Jan Krzysztof Bielecki? Co z Platformą? Tutaj Tusk zadbał, żeby nie mieć delfina, ale jest kilku kandydatów – od Sikorskiego po Schetynę. Tusk ma dużą głowę – moi goście mówią, że to najwybitniejszy polityk III RP – niech się martwi.
No dobrze, a co na to wszystko sam Donald Tusk? Czy stanie w szranki, choć zapewniał, że nie ma takich planów zawodowych, że chce walczyć o trzecią kadencję w Polsce? Co innego mówi się „ogólnie”, a co innego w konkretnej sytuacji, kiedy propozycja leży na stole.
Polakom trudno będzie wytłumaczyć, że odrzucono taką szansę. Inaczej mówiąc: Tusku – musisz! (Chyba, że to wszystko kaczka dziennikarska…).