Żydzi uwierają Polaków
Już ponad 10 lat prowadzę blog na stronach POLITYKI. Można w zaokrągleniu przyjąć, że było to 500 tygodni. Każdego tygodnia pisałem mniej więcej dwa posty. Czyli zamieściłem około tysiąca postów na bardzo różne tematy, co łatwo sprawdzić, gdyż wszystkie one „wiszą” w internecie.
Komentarze blogowiczów są bardzo zróżnicowane, pochodzą od ludzi różnych pokoleń, o rozmaitej przeszłości i z różnych kontynentów. Wiele komentarzy nie dotyczy moich postów, ba, nie ma z nimi nic wspólnego. Niektórzy internauci prowadzą dialog między sobą. Traktują blog jako agorę, klub dyskusyjny, w którym można porozmawiać z innymi blogowiczami. Niektóre komentarze stoją na wysokim poziomie i niejednego się z nich nauczyłem. Bywają też komentarze rasistowskie, obraźliwe, chamskie i to pomimo moderacji. Cóż, takie jest życie, tacy bywają ludzie, taka jest sieć.
Gdybym po z górą 10 latach miał powiedzieć, co jest cechą wspólną tych komentarzy, jakie one są, co o nich myślę – tobym się nie odważył. Takie to jest bogactwo i różnorodność. Ale jedno rzuca się w oczy – to trwałość i żywotność tematyki żydowskiej w komentarzach. Każdy post wywołuje od kilkudziesięciu do kilkuset komentarzy na różne tematy. Jest niemal pewne, że bez względu na tematykę poruszoną w moich postach w komentarzach wcześniej czy później pojawia się kwestia żydowska, polsko-żydowska. Pomijam w tej chwili zabarwienie emocjonalne i poglądy wyrażane w tych postach, które są różne – od chamskich i rasistowskich po subtelne i eleganckie.
Idzie mi o samą stałą obecność tematyki żydowskiej w komentarzach. Żydzi, żywi i martwi, jak gdyby uwierali Polaków. Ja gwóźdź w bucie – można się starać o nim zapomnieć, ale on nie pozwala zrobić kroku, by o sobie nie przypomnieć. Boli, niektórych bardzo. Endecja, pogromy, UB, komuniści, emigranci – wszędzie pojawiają się Oni.
Żeby sprawdzić, czy nie jestem wyczulony, czy nie cierpię na jakąś alergię, postanowiłem przeprowadzić prosty eksperyment. Podliczyłem liczbę komentarzy po moich dwóch kolejnych postach, które nie miały nic wspólnego z Żydami. Post „Śmieszna zmiana” (o „dobrej zmianie”) – 388 komentarzy od 3 stycznia o godz. 0.16 do 4 stycznia o godz. 21.53. I następny post – „Klasa bez klasy” (Kijowski i Petru) – 236 komentarzy, od 6 stycznia o godz. 0.08 do 7 stycznia o godz. 21.17.
Oto wyniki obliczeń. Zastrzegam, że są one przybliżone, powtarzam – przybliżone – ponieważ liczyłem na pulpicie, mogłem coś przepuścić, a ponadto sam, arbitralnie, uznawałem, czy dany komentarz ma lub nie ma nic wspólnego z Żydami. Jeżeli komentarz był napisany po hebrajsku (a taki się trafił) lub w jidysz, to nie miałem wątpliwości. Jeżeli komentarz dotyczył państwa Izrael – to zaliczałem go do tematyki żydowskiej, ponieważ ja ani razu, nie tylko na blogu, nie pisałem o państwie Izrael. Czyli ta tematyka na blogu to wyłącznie wkład komentatorów, a nie gospodarza blogu.
A więc: post „Śmieszna sprawa”. Przejrzałem 220 pierwszych komentarzy. Ponad 50, czyli mniej więcej co czwarty (25 proc.) dotyczył Żydów i był nie na temat.
Post „Klasa bez klasy” (o Kijowskim i Petru). Przejrzałem pierwszych 236 komentarzy, z których 27, czyli 10 proc., dotyczyło kwestii żydowskiej.
Ciekaw jestem, co też Państwo myślą o tym, że znaczna część komentarzy do postów, które w żaden sposób nie nawiązują do stosunków polsko-żydowskich, jednak kończy się na Żydach lub na państwie Izrael. Czy trafne jest określenie, że „Żydzi uwierają Polaków” – i co zrobić, żeby to zmienić? Problematyka polsko-żydowska, mimo rozległych badań naukowych i ogromnej literatury i dzieł sztuki, ciągle nie jest przetrawiona i stoi w gardle.