Jaka piękna katastrofa

Uniwersytet Warszawski, a konkretnie jego Senat, powinien się wstydzić, że nie przyjął do pracy prof. Jana Hartmana. Wstyd i hańba.

Jako jeden z setek tysięcy absolwentów mogę tylko Pana Profesora przeprosić. Niewątpliwie Senat kierował się pobudkami politycznymi, a nie dobrem uczelni, której prof. Hartman byłby ozdobą. Jeszcze tego pożałują.

Niestety, wiatr wieje z prawej strony. Ziemkiewicz pisze o chorobie wściekłych profesorów, do których zalicza m.in. Balcerowicza, Matczaka, Rzeplińskiego, Hartmana, Środę, Płatek, Zolla i kilkoro innych – czyli elitę intelektualną kraju.

Co powiedziawszy, pozwalam sobie na kilka słów polemiki z prof. Hartmanem. „Przerwanie strajku nauczycielskiego jest katastrofą” – pisze na swoim blogu. „Nauczyciele zawiedli i rozczarowali. Nie ma co udawać, że nie. (…) Co więcej, zawiódł Związek Nauczycielstwa Polskiego i z pewnością wielu strajkujących ma Centrali za złe jej kapitulancką decyzję. Przeważył lęk przed gniewem społecznym. To żenujące i żałosne, że żadna grupa społeczna czy zawodowa nie wsparła aktywnie strajkujących nauczycieli. (…) Jeżeli PiS utrzyma się u władzy, to dostaniemy to, na co sobie dokładnie zasłużyliśmy”.

Nie zgadzam się, że przerwanie strajku jest katastrofą. Zgadzam się natomiast z panią Krystyną Starczewską, zasłużoną pedagog, że „nie było innego wyjścia”. Kiedy statek nabiera wody, obowiązkiem kapitana jest ratować załogę, a nie „na dnie z honorem lec”.

Topniejące w oczach poparcie, rosnące z każdym dniem koszty ponoszone przez strajkujących, zbliżające się matury, narastający gniew rodziców – co w tej sytuacji miał zrobić ZNP? Niestety, prof. Hartman (i wielu, którzy myślą podobnie) nie proponuje niczego w zamian za przerwanie strajku. Ich frustracja jest zrozumiała, ja też popierałem strajk, ale ile można leżeć na kanapie i ściskać kciuki?

Jeżeli o coś można mieć pretensje do ZNP i do przewodniczącego Broniarza, to o ogłoszenie strajku w takim momencie, przed egzaminami, niedocenienie przeciwnika (choćby ohydnej kampanii telewizji rządowej), brak rozeznania w nastrojach społecznych, wreszcie obranej taktyki na pełen sukces.

Oczywiście, mądry Polak po szkodzie, mam nadzieję, że w odpowiednim czasie powstanie bilans strajku, opinia ZNP o jego ogłoszeniu i przebiegu. Na razie wygląda na to, że dużo było improwizacji, dobrych chęci, szlachetnych pobudek, wielkiego poświęcenia, ale liczono na sukces, a o sukcesie strajku trudno mówić.

Zamiast tego dostajemy pokazówę pt. Okrągły stół – jeszcze jeden poroniony pomysł rządu, strata czasu i publicznych pieniędzy, bo jaki sens ma „debata” o edukacji w trzecim roku trwającej „reformy”?

Świetny komentator Sławomir Sierakowski robi dobrą minę do złej gry.

Absurdalną pomyłką jest wyciąganie w kontekście wyborów wniosku, że skoro „nauczyciele przegrali”, to „rząd wygrał”. Niby kto miałby zagłosować na PiS dlatego, że pogrążył nauczycieli? (Onet).

Jego zdaniem 700 tys. wściekłych nauczycieli może mieć znaczenie w wyborach. Moim zdaniem „partia i rząd” skreśliły nauczycieli, a postawiły na emerytów i rencistów (nie mówiąc o beneficjentach 500 plus). Dla nauczycieli nie ma pieniędzy, ponieważ inteligencja to nie jest elektorat PiS.

Pieniądze są potrzebne po to, żeby każdy emeryt dostał prezent wyborczy – 888 zł – od prezesa. My, renciści i emeryci, potrafimy być wdzięczni, odsetek zwolenników PiS jest wśród nas bez porównania wyższy niż wśród nauczycieli. Po co płacić ludziom Broniarza, skoro i tak na nas nie zagłosują? Prezes kombinuje dobrze.
ZAPROSZENIE
Dr hab. Paweł Kowal (PAN), Katarzyna Kasia (ASP) oraz Ignacy Dudkiewicz (Magazyn Kontakt) będą naszymi gośćmi w Radiu TOK FM 28 kwietnia br. o godz. 10.05.