Góra urodziła mysz
W siedzibie PiS na Nowogrodzkiej i w obecności prezesa Kaczyńskiego premier Morawiecki przedstawił skład przyszłego rządu. Jest kilka zmian organizacyjnych i personalnych, ale nie ma nowej jakości, nie ma istotnej zmiany.
Panowie widocznie uznali, że skoro Zjednoczona Prawica wygrała wybory europejskie i samorządowe, a wybory prezydenckie za pół roku wygra zapewne Duda, to nie ma powodu do większych zmian.
Premierem będzie nadal Pinokio Morawiecki, ministrem spraw wewnętrznych i koordynatorem służb pozostanie zaufany prezesa Mariusz Kamiński, chyba w nagrodę za „przeoczenie” w sprawie Mariana Banasia. Gospodarkę trzymać będzie w garści premier Morawiecki przy pomocy m.in. nowego ministra finansów Tadeusza Kościńskiego (stary znajomy premiera z banku WBK).
W tej sferze warto odnotować utworzenie ministerstwa nadzoru właścicielskiego (czyli przede wszystkim spółek skarbu państwa), na czele którego stanie wicepremier Jacek Sasin, bezgranicznie oddany prezesowi.
Sasin jest uosobieniem zmian w rządzie: nie zapowiada niczego nowego, nie ma własnego dorobku, za to jest sprawdzony, lojalny, bystry i elokwentny (nadawałby się na rzecznika rządu). Musi ogarnąć dla prezesa zabagnioną sytuację w spółkach, gdzie każdy, kto mógł, a zwłaszcza Morawiecki i Ziobro, lokował swoich ludzi, a za ich pośrednictwem sięgał do kasy, np. wpłacał daninę dla Polskiej Fundacji Narodowej, która z kolei za ok. 10 mln prowadziła kampanię billboardową przeciwko sędziom.
Pewna zmiana nastąpiła w dziedzinie spraw zagranicznych. Ministrem pozostanie Jacek Czaputowicz, ale sprawy europejskie zostaną mu odebrane, przeniesione do kancelarii premiera, i będzie nimi kierował (tak jak dotychczas) Konrad Szymański, ale już w randze ministra konstytucyjnego. Ma to być „awans Europy” w czasie kryzysu Unii, spowolnienia gospodarczego i nowego budżetu wspólnoty.
Z innych zmian, a właściwie ich braku, warto odnotować, że zachowują swoje teki koalicjanci Gowin (nauka) i Ziobro (sprawiedliwość), a także nieszczęsny prof. Gliński z PiS (kultura i dziedzictwo).
Warto zauważyć, że kobiety będą stanowić zaledwie 10 proc. Rady Ministrów. Test samodzielności czeka wkrótce Gowina – czy będzie głosował za Pawłowicz, Piotrowiczem i Chojny-Duch do Trybunału Konstytucyjnego? Idę o zakład, że będzie głosował „za”, ale z obrzydzeniem. Wzmocnieniu uległa i tak już silna pozycja premiera, który skupia w swoich rękach gospodarkę i Europę.
W sumie z dużej chmury mały deszcz. Może dlatego skład nowego-starego rządu przedstawiono w sposób skromny i bez fanfar.