Historia w służbie polityki
Historia nauczycielką życia. Kto panuje nad przeszłością, ten panuje nad przyszłością. Sentencje odżywają, kiedy obserwujemy, co się wyprawia wokół zbliżających się rocznic i obchodów.
75. rocznica wyzwolenia Auschwitz, obchody w Jerozolimie, w Polsce, a ponadto w Paryżu i innych stolicach. Pierwsze pytanie: jak doszło do tego, że tak ważne uroczystości odbędą się najpierw w Jerozolimie, w Izraelu, a nie w Auschwitz, w dodatku PRZED obchodami w naszym kraju? Czy można było temu zapobiec?
O tym, że 75. rocznica wypada w 2020 r., wie każde dziecko. Ciekawe byłoby dowiedzieć się, jak przebiegały przygotowania w obu najbardziej zainteresowanych krajach. Wygląda na to, że dyplomacja izraelska, wspierana przez jednego oligarchę, zdołała przechwycić obchody i zapewnić sobie udział prezydenta Putina, kanclerz Merkel, prezydenta Macrona, wiceprezydenta Pence’a i innych osobistości. Rząd jest nam winien prawdę w tej sprawie.
Oczywiście, nie jest to tragedia i nie ma nic dziwnego w tym, że państwo żydowskie chce uczcić tę rocznicę – ma do tego wszelkie prawa. Ale gdyby stosunki w trójkącie Rosja–Polska–Izrael były lepsze, gdyby pozycja naszego kraju była mocniejsza (jak nas o tym zapewnia na każdym kroku rząd i prezydent), być może znalazłoby się lepsze rozwiązanie.
Niestety, stosunki polsko-rosyjskie są złe. Putin wystąpił z bezprecedensowym atakiem na Polskę. Dla Putina Polska jest wrogiem nr 1, państwem, które jest najważniejszym sojusznikiem USA na wschód od Niemiec, państwem, które wydaje miliardy na obronność, państwem, w którym zakotwiczonych jest 6 tys. żołnierzy amerykańskich, które utrudnia ekspansję Rosji na Ukrainie, Białorusi oraz w republikach bałtyckich, państwem, które przedstawia własną wersję historii etc.
Z kolei dla Polski i NATO Rosja jest zagrożeniem nr 1, państwem, które nie ukrywa swoich ambicji mocarstwowych, dla którego najważniejszym wydarzeniem w historii jest zwycięstwo w II wojnie światowej, dzięki któremu uzyskało status mocarstwa, nie cofa się przed wojną hybrydową na Ukrainie i zajęciem Krymu, państwem dalekim od demokracji, państwem, które nie uporało się z własną historią (Polska też ma swoje problemy z historią, ale nie na taką skalę), państwem, które jest dumne ze swojej armii i nie żałuje jej niczego, państwem, które usiłuje rozbić jedność Zachodu, dysponuje silnymi atutami energetycznymi, mimo sankcji pozostaje ważnym partnerem Niemiec, Francji, krajem, z którym muszą się liczyć Stany Zjednoczone, odgrywa ważną rolę na Bliskim Wschodzie, co oznacza wiele dla Izraela.
Widząc stan stosunków Polska–Rosja oraz mając swoje własne interesy, w których Rosja waży więcej niż Polska, dalej – czując ochłodzenie w stosunkach z Warszawą i mając na głowie swoją niepewną sytuację w kraju, premier Netanjahu szeroko otworzył drzwi przed Putinem i innymi przywódcami. W obchodach rocznicy 75-lecia wyzwolenia obozu w Auschwitz Izrael i Rosja porozumiały się kosztem naszego kraju, w czym pewną rolę odegrały interesy i kontakty pewnego oligarchy, jak również liczne inne względy.
Nie chodzi o prestiż, choć i ten się liczy, ale o pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Dla nas najważniejsze będą obchody w Auschwitz. Dla innych – podwójne obchody będą sygnałem jednoznacznym. 75 lat to za mało, by zostawić przeszłość w spokoju.