Dobry wieczór
Wieczór wyborczy 12 lipca po rozważeniu wszystkich „za i przeciw” w sumie uważam za pomyślny. Jeszcze kilka miesięcy temu trudno było wyobrazić sobie tak wyrównany wyścig między urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą a kandydatem opozycji, ba, nie było wiadomo, kto tym kandydatem będzie! Opozycja tkwiła w letargu po całej serii przegranych wyborów. Kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej okazała się niefortunna. Europa traciła nadzieję.
Dopiero Rafał Trzaskowski tchnął trochę życia, a miejscami nawet entuzjazmu, w Koalicję Obywatelską. Prezydent / kandydat Duda miał wszystko – publiczne pieniądze, które rozdawał, miliony na swojego przyjaciela Trumpa, fabrykę kłamstw w postaci TVP i Polskiego Radia, które nie cofały się przed obrzydliwymi insynuacjami (Trzaskowski zapłaci amerykańskim Żydom itp.), usłużny rząd, który w kampanii rozjeżdżał się po całym kraju, podporządkował jej nawet walkę z pandemią, państwo podporządkowane kandydaturze Zjednoczonej Prawicy, kalendarz wyborczy, służbę zagraniczną, wszystko, czego dusza zapragnie. „Na ten moment” pierwsze szacunki Ipsos rozkładają się w proporcjach 50,6 proc. (Duda) i 49,6 proc. (Trzaskowski). Uważam to za gorzką wiadomość dla prezydenta i nadzieję dla Polski.
Nawet jeżeli Andrzej Duda obroni swoją pozycję, to opozycja zyskała wiele: podniosła się z letargu, ma nowego przywódcę, polityka z przyszłością. Jeżeli to uda się obronić, to będzie ważny krok ku umocnieniu społeczeństwa obywatelskiego i zadatek na wybory parlamentarne 2023. Tego dorobku nie wolno roztrwonić, bo jest on kruchy, liczy sobie zaledwie kilka miesięcy.
Dobrą nowiną jest fakt, że Trzaskowski zyskał poparcie 64 proc. młodych wyborców, a także iż potrafił skupić wokół swojej kandydatury nie tylko liberalną lewicę i centrum, ale i około połowy wyborców Konfederacji! Jeżeli oficjalne wyniki wyborów dadzą zwycięstwo Trzaskowskiemu, to będzie to historyczny triumf społeczeństwa obywatelskiego. Jeżeli wygra Duda, to opozycja i tak wyjdzie z tych wyborów wzmocniona.