Instytut Myśli
Inicjatywa założenia Instytutu Myśli Państwowej zasługuje na uwagę. Giertych i Marcinkiewicz mają pieniądze, Niesiołowski ma legendę i kontakty, Michał Kamiński ma energię i czas, Jacek Żałek ma ambicje – dlaczegóżby nie? Lepiej zakładać instytucje niż je palić i trwonić siły na bezsensowne wojny frakcyjne. PiS na pewno odbierze to źle – Giertych, Kamiński, Niesiołowski, to wszystko ludzie przekonani o szkodliwości działań Jarosława Kaczyńskiego, ale jeśli zaproponują alternatywę, utworzą think tank prawicy liberalnej, umiarkowanej, otwartej na Europę – to dlaczego nie? Jeśli Instytut Sobieskiego, Centrum Adama Smitha zyskają konkurencję – to tym lepiej! Nazwa Instytut Myśli Państwowej nie jest może najbardziej na czasie kiedy suwerenność państw europejskich jest coraz bardziej ograniczana, ale może właśnie dlatego panowie tworzą taką placówkę, bo idea państwa jest im droga. Choć nie sposób oprzeć się wrażeniu, że celem nr 1 jest utworzenie alternatywy dla PiS. To także jest godne uznania.
Przy okazji warto jeszcze raz zwrócić uwagę, jak aktywna i silna jest prawica w porównaniu z lewicą. Platforma, PiS, Radio Maryja, TV Trwam, uczelnia dra Rydzyka, coraz to nowe (i stare, jak „Rzepa”) czasopisma – „W sieci”, „Uważam Rze”, „Do Rzeczy”, „Gazeta Polska Codziennie”, kluby GP, Arkana, Fronda, Teologia Polityczna, filmy „Anatomia upadku” i inne, wystawy w Europarlamencie, klub prawicowych akademików poznańskich w obronie posłanki Pawłowicz, własne, żywe fora internetowe i obecność na innych forach, manifestacje uliczne, miesięcznice, rocznice, zespół posła Macierewicza i inne. Czuje się w tym pasję, energię, często złość, która dodaje sił. Co prawda prawica czuje się zmarginalizowana, uważa, jest pokrzywdzona, upośledzona w porównaniu ze znienawidzonym mainstreamem, ale moim zdanie mainstreamu już nie ma, każde słowo Jarosława Kaczyńskiego czy Jadwigi Staniszkis jest natychmiast podchwytywane we wszystkich mediach. Niektóre inicjatywy, jak sztucznego premiera Glińskiego i jego dwóch niefortunnych ekspertów, mogą wydawać się farsą, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Prof. Gliński może okazać się jeszcze kandydatem PiS na prezydenta (na pewno nie będzie miał takiego negatywnego elektoratu jak jego ojciec chrzestny), albo posła europejskiego.
W ramach polityki stu kwiatów popieram utworzenie Instytutu Myśli Politycznej. Może to obudzi lewicę, skłóconą i zgorzkniałą. Jej nieliczne placówki, takie jak „Przegląd”, Klub Kuźnica i „Zdanie”, mimo znanych zasług mają zasięg ograniczony. Na lewicy nie brak ludzi wybitnych, ale są rozproszeni jak gwiazdy na niebie.
PS. Ukazała się książka znanej reporterki, Małgorzaty Szejnert, „My, właściciele Teksasu” (zbiór reportaży z czasów Polski Ludowej), a także obszerny wywiad Autorki w „G.W”. Autorka wspomina swoją pracę w takich gazetach jak „Kurier Polski”, Tygodnik Demokratyczny” i innych, natomiast ani słowem nie wspomina, że w latach 1965-73 systematycznie pisała do „Polityki” i tu ukazał się jej najbardziej znany i kontrowersyjny reportaż z życia potomków arystokracji polskiej „Mitra pod kapeluszem” (1973). To był punkt zwrotny w karierze Autorki. Są jeszcze ludzie, którzy pamiętają.