Dobry kandydat, ale partyjny
Rafał Trzaskowski to chyba dobry kandydat na prezydenta Warszawy – inteligentny, wykształcony. Mimo stosunkowo młodego wieku – polityk doświadczony, zdążył być ministrem, posłem, deputowanym do Parlamentu Europejskiego, co dało mu niezbędne obycie. Nie jest to osoba, która – jak np. zainteresowany Warszawą poseł Jacek Sasin – antagonizuje część wyborców, przynajmniej niżej podpisanego.
Kandydatura ta, jak każda inna, ma jednak swoje słabości. Trzaskowski, jako działacz Platformy i były szef kampanii Hanny Gronkiewicz-Waltz, będzie przez PiS utożsamiany z odchodzącą prezydent Warszawy, będzie do niej przyszywany. Mało tego – będzie także musiał odpowiadać za (w dużym stopniu) nieswoje grzechy, przede wszystkim za skandaliczną reprywatyzację. „W dużym stopniu”, a nie całkowicie, ponieważ jako członek kierownictwa Platformy, związany ze stolicą, musiał przecież wiedzieć, co się dzieje, że narasta megaafera.
Drugą słabością kandydatury PO jest sposób jej zgłoszenia, a właściwie ogłoszenia. Wiadomo, że Platforma jest zdecydowanie największą partią opozycyjną w Warszawie i – jeśli opozycja się zjednoczy – kandydat opozycji musi się wywodzić z jej szeregów. A mimo to postawienie Nowoczesnej i innych przed faktem dokonanym nie wróży dobrze. Świadczy o tym, że opozycja jest jeszcze daleka od porozumienia. Tym razem Nowoczesna i inni nie mają wyboru – kandydat Platformy jest najsilniejszy, wyborcy nastawieni krytycznie do PiS, w wyborach samorządowych w stolicy nie będą mieli wyboru. Ale jak poradzi sobie z doborem kandydatów (-ek) opozycja w innych miastach?
Kandydaturę Trzaskowskiego trzeba rozpatrywać na tle potencjalnych rywali ze strony PiS: Stanisława Karczewskiego i Patryka Jakiego. Obaj noszą silne piętno Zjednoczonej Prawicy, żaden nie jest bezpartyjny. Marszałek Senatu, Karczewski, to typ działacza starszego pokolenia, subordynowany, uładzony, raczej typ administratora i wykonawcy niż pełnego energii wizjonera i gospodarza miasta. Natomiast Patryk Jaki – odwrotnie, to szeryf i pistolet, który zyskał rozgłos i uznanie jako bezkompromisowy czyściciel reprywatyzacji.
Widać przy tym, że temperament i ambicje go rozsadzają. Jedną z pierwszych jego decyzji jako wiceministra sprawiedliwości był zakaz prenumeraty m.in. „Newsweeka” i POLITYKI przez sądy. To drobna zemsta, która świadczy o autorze.
W starciu z oboma potencjalnymi kandydatami PiS Trzaskowski ma szanse, chociaż jest to kandydat partyjny, a reprywatyzacja w dużym stopniu przesłoniła dorobek stolicy pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz i Platformy.