Przeciw, a nawet za
Obejrzałem i wysłuchałem w TVN 24 bezpośrednią transmisję riposty Jarosława Kaczyńskiego na przemówienie premiera Tuska. Moja pierwsza reakcja: Chyba TVN nie jest taka wredna, jak to wielokrotnie sugerował prezes PiS, skoro w niedzielne popołudnie poświęca mu tyle czasu. Konserwatywny publicysta Dariusz Gawin stwierdzał niedawno bez entuzjazmu, że „w Polsce rządzi TVN”. Być może w sensie alegorycznym (że niby w Polsce rządzą media) jest to do pewnego stopnia prawdą, ale w sensie dosłownym warto się zastanowić, dlaczego rządzi TVN, a nie telewizja publiczna, która do niedawna była połączona pępowiną z rządem? Ale o tym innym razem.
Refleksja druga jest banalna: Jakie to szczęście, że mamy demokrację i natychmiast po premierze występują jego przeciwnicy, Kaczyński i Olejniczak. Że też dożyliśmy takich czasów…
Refleksja trzecia: Kaczyńskiemu bardziej do twarzy w opozycji niż w rządzie. To człowiek urodzony, żeby być przeciw. Zajadłość, kłamstwa, agresja, demagogia – wszystko to bardziej przystoi opozycji niż władzy. Opozycją może być każdy – władzą tylko ten, do kogo ludzie mają zaufanie, komu oddadzą ster rządu, od kogo oczekują powagi, rozumu, umiaru, a także kultury. Dlatego jestem za tym, żeby PiS był jak najdłużej w opozycji, bo energiczna opozycja jest niezbędna, i rozumiem podziękowanie, jakie Tusk skierował pod jej adresem. Opozycja jest piękna – pod warunkiem, że nie każda dochodzi do władzy. Mam na myśli PiS oraz LiD, które się do władzy nie nadają. PiS dlatego, że ma program, ale beznadziejny, zaś LID – ponieważ programu nie ma, i też jest beznadziejny.
Wychodzi na to, że jeszcze przez pewien czas rządzić musi Platforma, aczkolwiek nie należy wykluczać powrotu PiS do władzy. Platforma rządzi miejscami nieudolnie – np. w kwestii CBA i Mariusza Kamińskiego, miejscami bez wyrazu – np. w sprawie stosunków Kościół – Państwo, patrz: religia w szkole, na świadectwach, na maturze, chwilami pada przy tym zbyt wiele słów (zwłaszcza pani min. Pitery), ale jestem jej w stanie wiele wybaczyć ze względu na styl Tuska. Kaczyński pogrążył swój rząd na własne życzenie, to on jest najbardziej „winny” tego, co stało się 21 października i powinien posypać głowę popiołem. Dlatego naród wybrał zaprzeczenie Kaczyńskiego: wybrał polityka bez programu, elastycznego, zręcznego, który przynajmniej nie działa ludziom na nerwy, ale reprezentuje zupełnie inny styl.
W zapowiedziach Donalda Tuska nie wszystko mi się podoba. Nie podoba mi się np. likwidacja finansowania partii politycznych z budżetu. Raczej byłbym za obniżeniem kwoty przeznaczonej na partie polityczne, niż wybrał inny sposób ich finansowania, bo wszystkie inne prowadzą do korupcji. Zmiana, jaką proponuje PO, wydaje mi się robiona „pod siebie” – to partia, która ma najbogatszych wyborców, nic dziwnego, że chce na tym skorzystać. Ale ja jestem przeciw. Karta kredytowa nie powinna być kartką wyborczą.
Nie podoba mi się idea okręgów jednomandatowych. Jeden Jarosław Kaczyński (a właściwie dwóch) zupełnie wystarczy. Okręgi jednomandatowe to zielone światło dla demagogii, to konkurs piękności (i kasy). Dziękuję, wolę głosować na listę. Kiedy patrzę na George’a Busha i Lecha Kaczyńskiego – utwierdzam się w tym przekonaniu.
Nie jestem zwolennikiem podatku liniowego. Uważam, że ludzie zamożni, nawet jeśli wzbogacili się swoją krwawicą, mają większe obowiązki od tych, którzy nie dali rady. Oczywiście, będą płacić więcej i przy podatku liniowym, ale mnie chodzi o zasadę. Jestem za progresją, ale w granicach zdrowego rozsądku i przyzwoitości.
Wreszcie, nie jestem przekonany o konieczności zmiany konstytucji. Zwłaszcza z powodu konfliktu prezydent – premier. Wierzę, że Lech Kaczyński jest wyjątkiem, który nie uzasadnia zmiany ustawy zasadniczej. Donald Tusk chciałby mieć wolne ręce, nie może znieść kohabitacji a la Kaczyński. Trudno mu się dziwić. Rozumiem premiera, ale czy jeden prezydent to jest wystarczający powód, żeby pisać nową konstytucję?
Jak widać, wiele dzieli mnie od Platformy, ale jestem jej gotów wiele wybaczyć za to, że nie rządzi Jarosław Kaczyński. No i za styl.