Bilans wyprawy prezydenta
Bilans wyprawy polskiego prezydenta do Tbilisi w towarzystwie szefów państw lub rządów krajów nadbałtyckich i Ukrainy jest mieszany, zarówno dla Polski, jak i dla Lecha Kaczyńskiego.
Po stronie zysków prezydent może zapisać, że:
- Umocnił wizerunek prezydenta aktywnego,
- Pokazał, że potrafił zmobilizować niektórych przywódców i zbliżył się do wymarzonego celu bycia „liderem” Europy Środkowo-Wschodniej w sprawach „na Wschód od Unii”,
- Umocnił sympatię Gruzinów do Polski,
- Popchnął Unię Europejską do działania,
- Rozpoczął swoją kampanię wyborczą i zapewne poprawi miejsce w sondażach,
- Przypomniał o wartościach, które powinny obowiązywać w stosunkach międzypaństwowych,
- Przypomniał, że rządy Kremla w tej części Europy się skończyły.
Po stronie strat prezydent Kaczyński powinien odnotować:
- Cofnięcie stosunków polsko – rosyjskich o kilka lat,
- Przekreślenie złudnych skądinąd nadziei na to, że Polska będzie „pomostem” pomiędzy Unią a Rosją,
- Utożsamienie Polski z polityką Saakaszwilego,
- Osłabienie pozycji Polski w koncercie unijnym,
- Przeciwstawienie gestów konstruktywnym rozmowom, które prowadził w tym czasie prezydent Sarkozy. Osłabienie życzliwości prezydencji francuskiej,
- Utożsamienie Polski z polityką gestów i słów, za która nie idą konkrety,
- Podsycanie nastrojów konfrontacyjnych: „przyjechaliśmy walczyć”, „nie oddamy ani guzika”, „dzisiaj Gruzja, jutro państwa bałtyckie, pojutrze być może nasz kraj” – to ewidentne nawiązanie do hitlerowskiego „und Morgen die ganze Welt!”,
- Mówił tylko o Rosji carów i dyktatorów, „zapomniał” o Rosji Sołżenicyna i Sacharowa, urażając tym samym wielu Rosjan,
- Dał argument Tuskowi i Sikorskiemu, że prowadzą politykę bardziej odpowiedzialną i dalekowzroczną,
- Użył polityki zagranicznej do własnej kampanii wyborczej.
Podsumowanie należy do Blogowiczów, którzy zapewne dodadzą swoje argumenty po obu stronach bilansu.