Drobiazgi: Rosja i Chiny

Kiedy czytam, że zwolnienie Agnieszki Romaszewskiej (Telewizja Polonia i Bielsat) to „więcej niż zbrodnia, to błąd” (GW), to przypominam sobie, że my jesteśmy w awangardzie walki o wolność Białorusi, Chin, Czeczenii, Kuby, Rosji, Tybetu, Wenezueli i innych narodów uciśnionych. Bardzo nam pochlebia, że zawsze jesteśmy po stronie Dobra, przeciwko Złu. Chętnie bym jednak przeczytał (a tego dziś nikt nie pisze), jaka jest oglądalność telewizji Bielsat, jakie reżim Łukaszenki stosuje utrudnienia i represje za jej oglądanie, jak liczna jest widownia, jak dobry jest program? Jakie są argumenty drugiej strony w TVP? Może mają lepszego kandydata na miejsce Romaszewskiej? Czy ona jest taka święta jak red. Skowroński? O tym ani mru, mru, bo samo zadawanie takich pytań jest na rękę Łukaszence, a ja bym nie chciał z Łukaszenką mieć nic wspólnego. Łukaszenka jest mi obcy, podobnie jak jego przyjaciel – Chavez, ale co się w Polsce myśli i robi – nie.

Weźmy Rosję i Chiny – państwa, które daleko odbiegają od demokracji brytyjskiej czy nawet polskiej (gdyby w pewnym okresie dwaj bliźniacy rządzili Rosją albo Chinami, to cała polska prasa miałaby to za złe, nawet gdyby byli wybrani w wyborach, które Jimmy Carter uznałby za wolne). Polskie myślenie o Rosji jest skażone męczeństwem, jakie nam ten kraj zadał, ale w tym myśleniu jest jakiś automatyzm, bezwładność, które nie pozwalają go przezwyciężyć. Dlatego w Polsce trudno jest zrozumieć popularność Putina i Miedwiediewa. Uważa się, że przypadkowe postkomunistyczne społeczeństwo rosyjskie nie jest w stanie wymyślić nic lepszego niż bliźniacy – Putin i Miedwiediew. Żeby usłyszeć bardziej zrównoważoną, mniej czarno-białą opinię o Rosji czy o Chinach, trzeba zwrócić się do cudzoziemców.

Czwartkowa (19 bm.) „Gazeta” przynosi niewielką rozmowę Jacka Pawlickiego z amerykańskim politologiem, prof. Charlesem Gati. Wiele lat temu miałem sposobność poznać go w Polsce i zrobił na mnie wrażenie bardzo zdrowego na umyśle. (Autor wielu książek, m.in. „Stracone złudzenia”, o Powstaniu Węgierskim 1956 r.). Czytam go dzisiaj i cieszę się, że nadal jest w dobrej formie. „Jeśli chodzi o Rosję – mówi – to trzeba zachować zimną krew. To nie jest już Związek Sowiecki, zimna wojna się skończyła. Powinniśmy zrozumieć, że Rosja jest upokorzonym krajem. I krajem słabym, z dochodem narodowym równym Holandii.

Rosji – czytamy dalej – trzeba się bardzo dokładnie przyglądać. Jeśli chodzi o interwencję w Gruzji, to Rosjanie zostali sprowokowani. Gruzini źle to rozegrali – nie prowadzi się gierek z niedźwiedziem, Ale Rosjanie nie wmaszerują przecież do Estonii, ani nawet na Ukrainę. Bardzo lubią zamieszać, zdestabilizować, to tak. Ale nie zaatakować.”

Takie opinie należą w Polsce do rzadkości. Z pewnością nie są po myśli prezydenta Kaczyńskiego, ani nawet Radka Sikorskiego, który porównał gazociąg północny do paktu Ribbentrop – Mołotow. Zwłaszcza kiedy Tusk i Kaczyński są dzisiaj w Brukseli i usiłują namówić kanclerz Merkel na kolejne kilkaset milionów euro z Unii dla Polski. Minister Szczygło, przewodniczący BBN, kiedy był prostym wiceministrem Obrony, miał nawet pomysł, żeby Muzeum Katyńskie ulokować naprzeciwko ambasady rosyjskiej. To są pomysły żenujące.

Przy poglądach obowiązujących w Polsce, trudno jest zrozumieć, dlaczego Waszyngton nie pali się już do tarczy, a Paryż mówi, iż wszelkie rozszerzenie NATO powinno się dokonywać przy zrozumieniu ze strony Rosji. Ktoś może uzasadnić polskie myślenie polskim doświadczeniem, ale przecież historia nie skończyła się w 1989 roku. Dlaczego Vaclav Klaus mógł powiedzieć, że Rosja została w Gruzji sprowokowana, a Kaczyński wręcz przeciwnie? Czyżby Klaus należał do partii rosyjskiej? Dlaczego Czesi odroczyli głosowanie w parlamencie nad amerykańskim radarem? Czy im nie zależy na ich bezpieczeństwie ani na sojuszu ze Stanami?

Muszę się streszczać, więc jeszcze tylko jeden „drobiazg”. Ten „drobiazg” to Chiny. Gdyby to od Polski zależało, Tybet byłby wolny (lub zwrócony Anglikom i innym państwom Zachodu), zaś igrzyska olimpijskie odbyłyby się gdzie indziej. Ale świat widzi Chiny trochę inaczej. Jak? I znów trzeba posłuchać „cudzoziemca” – tym razem prof. Brzezińskiego, którego trudno posądzić o sympatie prokomunistyczne, i który – przypomnijmy – był autorem strategii praw człowieka stosowanej skutecznie przez rząd Cartera wobec obozu komunistycznego. „Kłopot z Chinami jest taki – mówi Z.B. – że jest to kraj mocno nacjonalistyczny (jak gdyby Polska czy USA nie były mocno nacjonalistyczne – Pass.), zwłaszcza gospodarczo. Ale z drugiej strony Chiny, które od ćwierćwiecza odbudowują swoją potęgę, wewnętrzną, regionalną, globalną, robią to pokojowo, ostrożnie i z wielką cierpliwością. Zaproponowałem ostatnio stworzenie nieformalnego G2 – częstych osobistych rozmów prezydenta Obamy z prezydentem Chin.” Sądzę, że gdyby w patriotycznym uniesieniu prof. Brzeziński zaproponował G3 – częste rozmowy prezydentów USA, Chin i Polski – to Tusk, który zbojkotował igrzyska olimpijskie, lub Kaczyński, musiałby odmówić, żeby nie usiąść przy okrągłym stole z chińskim komuchem – chyba że w wolnym Tybecie.

„Od 30 lat odwiedzam Chiny i to regularnie – mówi Brzeziński. To, co się tam dzieje, jest niewyobrażalne. (…) To najszybsza i najszersza przemiana społeczna wielkiego kraju w historii. (…) Chiny nie są rajem na ziemi. Ale trzeba docenić to, że Chiny zachowują się w świecie odpowiedzialnie, poważnie, inaczej niż np. Rosjanie w Gruzji.” Że jeden z czołowych strategów amerykańskiej polityki zagranicznej mówi coś takiego zaledwie w kilka miesięcy po stłumieniu buntu w Tybecie – to się w głowie nie mieści. Tego by nie powiedzieli Kaczyński, Tusk ani Sikorski. Dlatego idea, żeby prezydentem Polski został Zbigniew Brzeziński, nie była taka głupia.

*******************************************

UWAGA: KONKURS Z NAGRODAMI !!!

*******************************************

Fundacja Okularnicy imienia Agnieszki Osieckiej z dumą informuje, że ukazał się ostatni, X tom Wielkiego Śpiewnika Agnieszki Osieckiej – monumentalne wydawnictwo, jakiego nie doczekał się żaden autor w Polsce, nawet Moniuszko! Wydany we współpracy z Polskim Wydawnictwem Muzycznym Śpiewnik zawiera prawie 500 piosenek Agnieszki Osieckiej, słowa, muzykę ponad stu kompozytorów, nuty opracowane w programie komputerowym Sibelius, fotografie wykonawców, krótkie historie każdej piosenki. Do nabycia w dobrych księgarniach (zwłaszcza muzycznych), a także w Fundacji Okularnicy (okularnicy@okularnicy.org.pl)

Dwie pierwsze osoby, które odpowiedzą prawidłowo na dwa pytania i nadeślą odpowiedź na adres internet@polityka.com.pl – otrzymają w nagrodę X tom Wielkiego Śpiewnika (50 piosenek).

Pytania:

1) Kto jest kompozytorem piosenki „Ach panie, panowie” (1968)?
2) Kto był pierwszym wykonawcą piosenki „Sztuczny miód” (1973)?