Pępek świata
Polska dyplomacja ma za sobą niezwykły tydzień.
MIEDWIEDIEW W WARSZAWIE. W sumie – wizyta udana dla Polski i dla Rosji. Opozycja ma prawo to negować. Poseł doktor Zbigniew Girzyński (PiS – Toruń), jeszcze przed wizytą uznał ją nieistotna formalność. Jeden głuptas, chyba dziennikarz, powiedział nawet w TVN 24, że Miedwiediewa to polityk „drugiego szeregu”. Ciekawe, ilu polityków pierwszego szeregu w Rosji, potrafi wymienić. W trakcie wizyty posłowie PiS i Pisopodobni (poseł Kowal), powtarzali jak za panią matką: Konkrety! Konkrety! Wizytę podsumował Jarosław Kaczyński, uznając ją za fiasko. Ale z drugiej strony – czego można oczekiwać od człowieka, który musiał się zadowolić uściskiem dłoni George’a Busha w korytarzu Białego Domu, kiedy słyszy, że „pan Komorowski” był w Owalnym Gabinecie dwie godziny. Nie należy popadać w drugą skrajność i przeceniać wizyty Miedwiediewa (zwłaszcza, że przecieki Wikileaks pokazują inne, mniej do Rosji uśmiechnięte oblicze dyplomacji polskiej), ale są powody do zadowolenia. To kolejny krok w kierunku poprawy stosunków z Rosją (Putin na Westerplatte, Miedwiediew na Wawelu). Polska z niczego się nie wycofała, Katyń, Smoleńsk – żądania strony polskiej pozostają w mocy, ewentualne „pogłębienie” gazociągu północnego również , wymiana młodzieży i „centrum dialogu” nie zaszkodzi. Pozycja Komorowskiego u Obamy była dzięki wizycie Miedwiediewa silniejsza. Konkretów może nie za wiele, ale tego rodzaju wizyty mają charakter „klimatyczny”, torują drogę, zapalają zielone światło, prezydenci konkretów nie załatwiają. Ważne jest także, że Polska wpisuje się w poprawę klimatu Zachód (USA, NATO, Unia) z Rosją, dzięki czemu nie jesteśmy izolowani, dobrze wyczuwamy zmiany klimatyczne w polityce świtowej.
TUSK W BERLINIE. Stosunki z Niemcami są chyba najlepsze od kilkudziesięciu lat. Tusk poparł stanowisko Niemiec w unijnym sporze z W. Brytanią, w zamian może liczyć na względy RFN w sprawie budżetu. Gazociąg Północny w okolicy Świnoujścia nie powinien być przeszkodą w żegludze. Spotkania polskich przywódców ze swoimi odpowiednikami wzajemnie się napędzają. A jeszcze kilka lat temu Polska była poniżana na Placu Czerwonym, wyzywana od kartofli, trzymana raczej na dystans. Stosunki Tusk – Merkel wyglądają na naprawdę dobre i przynoszą konkrety.
WULFF W WARSZAWIE. Prezydent Niemiec przyjechał do Polski w 40. rocznicę układu RFN – Polska, Brandt – Cyrankiewicz. Przy tej okazji „Waldemar” i inni upominają się na naszym blogu o przypomnienie zasług Mieczysława Rakowskiego w stosunkach polsko-niemieckich. Bardzo słusznie! Od 1989 roku przypomina się (i słusznie) bezcenny list polskich biskupów, ale nie jest to powód by przemilczać zasługi Rakowskiego. Mimo, jego ojciec zginął z rąk hitlerowców, Rakowski odegrał ważna rolę w stosunkach z Niemcami (temat ten go pasjonował, napisał doktorat o SPD), był ważnym pośrednikiem w stosunkach PRL – NRF (tak się wówczas pisało, a nie „RFN”). Miał doskonale kontakty w Niemczech, Brandt, Wehner, Genscher – wszystkich znał, miał do nich dostęp, a i w „Białym Domu” (tym warszawskim) liczono się z jego opinią. Bliżej o swoich misjach pisze w Dziennikach. Szkoda, że jego zasługi w tej dziedzinie są przemilczane. Cieszyłbym się, gdyby Adam Krzemiński napisał o tym w „Polityce”.
KOMOROWSKI W BIAŁYM DOMU. Trudna wizyta, tuz po rozmowie z Miedwiediewem i to na początku swojej (tj Komorowskiego) kadencji prezydenckiej. Trudna, bo w czasie, kiedy Wikileaks ujawniła, że stosunki są pełne wyrachowania i dalekie od deklarowanej miłości. Tarcza, Patrioty bojowe czy tekturowe, na stałe czy rotacyjnie, samoloty zamiast rakiet, przelotem czy z postojem, sojusz faktyczny czy symboliczny, artykuł piąty (jeden za wszystkich – wszyscy za jednego) – pobożne życzenie czy rzeczywistość, no i te nieszczęsne wizy – problematyka dużo za duża na jeden wpis na blogu.
Na dokładne podsumowanie przyjdzie czas, zwłaszcza po odcedzeniu z partyjnej propagandy, ale mam wrażenie, że jest to tydzień udany. Koniunktura dla Polski jest korzystna. Rosja potrzebuje nas dla swoich stosunków z Unią, Niemcy – dla swoich postulatów w Brukseli, a Obama potrzebuje naszego poparcia dla swoich zabiegów o ograniczenie zbrojeń strategicznych. Że można to było wykorzystać bardziej i lepiej? Zapewne, ale to nie znaczy, że jesteśmy pępkiem świata.