Władza w pełni
Nowa władza chce być totalna, przejąć wszystko, uciszyć wszystkich poza swoimi zwolennikami – świadczą o tym pospieszne ruchy przy Krajowej Radzie Radia i Telewizji, której skład zmieniono i ujednolicono w największym pośpiechu, odwołanie prof. Waltosia ze stanowiska przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej, a w ślad za nim dymisja wszystkich jej członków, przyznanie Krajowej Radzie uprawnień w dziedzinie etyki dziennikarskiej, pouczanie i wychowywanie dziennikarzy, jak to uczynił minister policji Ludwik Dorn w rozmowie z redaktorem TV, straszenie lekarzy, bliżej nieokreślony projekt utworzenia narodowego ośrodka monitoringu mediów, insynuacje samego Jarosława Kaczyńskiego pod adresem ustępującego rzecznika praw obywatelskich, który zaskarżając Ustawę o KRRiTV do Trybunału Konstytucyjnego kierował się jakoby względami politycznymi, a nie prawniczymi, próby deprecjacji autorytetu środowiska sędziowskiego jako wykształconego i uformowanego w PRL (jak gdyby bracia Kaczyńscy formowali się w Oxfordzie i na Sorbonie), przejmowanie wszelkich możliwych ogniw władzy – od wywiadu i policji, poprzez tworzenie Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, która samym wszczęciem postępowania będzie mogła zagrozić każdemu, utworzenie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które pachnie kolejną policją, oskarżanie niektórych osób iż są antypaństwowe itd. itp.
Jarosław Kaczyński traktuje społeczeństwo jak pensję, dziennikarzy jak pensjonarki, a siebie jak wychowawcę wskazującego, która dziewczynka jest grzeczna, która ma za krótka spódniczkę, nie trzyma rąk na kołdrze, albo jest niesforna. Broniąc Jarosława Kaczyńskiego w telewizyjnej dyskusji, dziennikarz Piotr Skwieciński powiedział, że ma on chyba prawo do własnego zdania i do zabierania głosu. Nie zdążyłem już odpowiedzieć, że prawo do formułowania opinii mamy wszyscy, bo naszymi opiniami mało kto się przejmuje, natomiast opinie Jarosława Kaczyńskiego mają znaczenie państwowe i dlatego są alarmujące.