Odrodzenie moralne ?
Upadek prof. Zyty Gilowskiej następuje w majestacie prawa. Zwolennicy tak pojętej lustracji mogą zacierać rączki: Jeszcze jeden prominent trafiony – zatopiony. Przeciwnicy mogą co najwyżej złorzeczyć i mieć satysfakcję, że właśnie przed tym przestrzegali. Rzecznik Interesu Publicznego spełnia tylko obowiązek. Ma dokumenty, więc kieruje sprawę do sądu lustracyjnego z zapytaniem, czy pani profesor jest kłamcą lustracyjnym. Prawda, jakie proste?
Bez względu na orzeczenie sądu, Zyta Gilowska jest zniszczona, bo sprawy w sądzie wloką się latami, a polityczne wyroki w sprawach lustracyjnych feruje się dziś w 24 godziny i są dożywotnie. Oskarżony pozostaje napiętnowany. W dodatku sąd lustracyjny ma zostać zlikwidowany i o „być albo nie być” człowieka ma rozstrzygać (latami) sąd powszechny. Oskarżona, do czasu rozpoczęcia rozprawy nie może zapoznać się z dokumentami. Pełen Kafka.
Odchodząc z rządu prof. Gilowska przestaje być osobą na stanowisku i traci prawo do procesu lustracyjnego, a więc będzie chodziła w czapce hańby. Bez względu na to, czy wyrok sądu okazałby się skazujący czy uniewinniający, „ukradła, nie ukradła – zegarek zginął”. Ma rację poseł Samoobrony, Filipek, kiedy mówi, że każdego można w ten sposób załatwić i dodajmy – coraz więcej jest załatwionych. Trwa więc rozstrzeliwanie ludzi, a kto jest niewinny to się okaże po śmierci cywilnej. Jak na razie, lustracja przynosi nie mniej zła niż jej brak.
Czy to jest odrodzenie moralne, kiedy ci wszyscy, którzy w pośpiechu wybrali KRRiTV, rady nadzorcze mediów publicznych, obsadzają PAP swoimi ludźmi, teraz nie chcą podzielić się stanowiskami z Samoobroną?
Czy to już jest odrodzenie moralne, kiedy wczorajsi przyjaciele z PiS i PO oskarżają się wzajemnie o „bezczelne kłamstwa” dzisiaj i oszustwa w finansowaniu kampanii wyborczej wczoraj?
Czy to jest odrodzenie moralne, kiedy poseł koalicji rządzącej bezkarnie mówi z trybuny sejmowej, że gdyby w Polsce nie było tolerancji, to prof. Śpiewak nie byłby posłem? (Poseł Śpiewak nie jest moim faworytem, ale to nie ma nic do rzeczy).
Czy to jest odrodzenie moralne, kiedy w przypadku wiceprezesa TVP Farfała mówi się, że „trzeba oddzielić człowieka od czynu”, a inni mają płacić rachunki za czyny z przed 30,40,50 lat?
W debacie publicznej coraz częściej stosuje się język linczu (pisanie per „kapusie”) i samosądu, nie tylko w sprawie lustracji, ale nawet wobec piłkarzy i trenerów, których wczoraj wynoszono pod niebiosa, a dziś ich wielkie fotografie w gazetach z podpisem „Niewiniątka” przypominają listy gończe.
Kilka dni temu uczestniczyłem w spotkaniu absolwentów jednej z najlepszych uczelni na świecie. Kilku z nich zamierza z Polski wyjechać, pomimo, że mają tu świetne stanowiska i zarabiają krocie. Jeden z nich zapytał: „Panowie, ile to może potrwać? Bo moi rodzice już się pogodzili z tym, że wyjadę, ale chcą wiedzieć, kiedy wrócę”.