Lajkonik by się uśmiał

Premier Kaczyński, który potrafi robić niespodzianki (np. usunięcie premiera Marcinkiewicza, przywrócenie Zyty Gilowskiej), tym razem nie zaskoczył nikogo i „powiedział uczciwie, że był to najlepszy rok tego siedemnastolecia”. Premier jest zadowolony ze wszystkiego z wyjątkiem… opozycji.

Mieliśmy do czynienia z nową w polskiej praktyce demokratycznej sytuacją – opozycja nie uznała wyniku wyborów.

Cała koncepcja demokracji – mówił JK – opiera się na tym, że „ci, którzy przegrali, uznają to i choć krytykują, nawet ostro, to nie przeprowadzają totalnego ataku, nie prowadzą wojny, nie paraliżują prac np. komisji sejmowych”. Moim zdaniem, pan premier jest – jak by napisał Wiech – w tzw. mylnym błędzie. Gdyby nie reagował alergicznie na opozycję i niezależne media, to skorzystałby z okresu świątecznego, żeby złożyć im najlepsze podziękowania i pomodlić się za nich. Czy opozycja organizuje marsze uliczne pod siedzibę prezydenta i premiera, jak to robiło Porozumienie Centrum? Czy Tusk z Rokitą publicznie palą kukłę prezydenta, jak to robili zwolennicy PC? Czy opozycyjni radni Gdańska i Krakowa ogłaszają, że urzędujący prezydent jest w ich mieście persona non grata, jak to było w czasach Kwaśniewskiego? Nie, nie, nie.

Był to najlepszy rok siedemnastolecia, ale dla premiera. (Każdy premier mówi, że miniony rok był pełen osiągnięć.) Wielka w tym zasługa opozycji, a właściwie jej braku. To, co budzi niechęć premiera, to przecież opozycja bez serc, bez ducha. Niemrawa, milcząca i hamletyzująca w najważniejszych sprawach – od pomysłów Giertycha po pomysły Busha, opozycja zajęta sobą i wpatrzona w siebie. Tusk pilnuje, żeby Rokita nie przytulał się za bardzo do Kaczyńskiego, zaś Rokita pilnuje, żeby Tusk nie stracił cnoty z Olejniczakiem. Tak się wzajemnie śledzą, że niewiele mogą poza tym. To opozycja wymarzona dla rządu i premier jest niesprawiedliwy, że na nią pomstuje.

Tak np. w Krakowie działacze Platformy zorganizowali dwie uroczystości opłatkowe – w hotelu Monopol i w hotelu Rogal. W Monopolu świętowali m.in. przewodniczący krakowskiej PO Paweł Sularz, poseł Szczypiński, marszałek Małopolski Sepioł, eurodeputowany Klich. Natomiast w Royalu przełamywali się opłatkiem Jan Rokita, Paweł Węgrzyn, Andrzej Pawelec, Ireneusz Raś, Andrzej Gołaś i Jarosław Gowin.

Czyż to nie jest wymarzona (dla władzy) opozycja? Czy ktokolwiek może sobie wyobrazić lepszą dla premiera sytuację? Premier Kaczyński grzeszy, kiedy pomstuje na opozycję – powinien jej pobłogosławić i zanosić za nią modły: „Oby tak dalej”. Był to dla opozycji rok fatalny. I nie ma nawet na kogo zwalić. Lajkonik by się uśmiał…