Oto jest głowa zdrajcy
W związku z kolejną inscenizacją TVP na mój temat, oświadczam:
Nie neguję, że przed 1989 rokiem byłem nachodzony przez tajne służby i wypytywany o kontakty z cudzoziemcami i nie byłem takim bohaterem, żeby powiedzieć „spieprzaj dziadu”. Kategorycznie natomiast zaprzeczam, jakobym był ich świadomym tajnym współpracownikiem. Więcej refleksji na temat własnej przeszłości zamieściłem w książce „Codziennik”. Od pojawienia się pierwszych oskarżeń IPN/TVP pod moim adresem, domagam się procesu lustracyjnego przed niezawisłym sądem, którego już dwukrotnie mi odmówiono, ale jakiego, mam nadzieję, dożyję. Domagam się równego dostępu do akt, prawa do obrony, do powołania i przesłuchania świadków oraz biegłych, słowem – do respektowania moich elementarnych praw i godności człowieka, zamiast haniebnej praktyki: najpierw wyrok – potem proces.
Na razie jestem przedmiotem lustracyjnych igrzysk medialnych, politycznych i zarazem komercyjnych, kiedy spośród setek tysięcy teczek wybiera się najbardziej atrakcyjne, i handluje nimi, dostarczając publiczności na tacy głowę „zdrajcy”. Będę się tłumaczył dopiero przed niezawisłym sądem, a nie w ramach trwającej hecy. Mam wrażenie, że jestem obiektem kampanii nienawiści ze strony tych, którym jestem solą w oku. Nie zamierzam bez końca się tłumaczyć. Błędów żałuję, niekoniecznie tych, które są przedmiotem dzisiejszej nagonki, ale życiorysu się nie wypieram. Jestem dumny z mojego dorobku, szczęśliwy, że zyskałem tylu Czytelników i Przyjaciół.