Szkolenie Jarosława Kaczyńskiego

Od pewnego czasu zapanowała moda na szkolenie „jak być sympatycznym i lubianym przez media”, a także na rozmaitych doradców i specjalistów w dziedzinie piaru. „Dziennik” informuje, że już 80 polityków PiS przeszło takie szkolenie (skutków jakoś nie widać…), a obecnie sam prezes Kaczyński otrzyma kilkugodzinne, indywidualne korepetycje na temat jak być kochanym, zwłaszcza przez media.

Tu pozwolę sobie na małą dygresję na temat debaty (?) Komorowski – Kaczyński – Niesiołowski w sprawie odwołania tego pierwszego z funkcji marszałka Sejmu. Pretekstem były słowa Komorowskiego „Jaka wizyta, taki zamach”, ale to był tylko pretekst, gdyż cały wniosek PiS o odwołanie marszałka liczył 15 stron, zawierał spis przewin Komorowskiego, nie pierwszy i nie ostatni. Żeby mi nikt nie wmawiał inaczej, oświadczam uroczyście, że te słowa marszałka Komorowskiego uważam za niestosowane, o czym już – o ile mnie pamięć nie myli – pisałem na tym blogu i mówiłem w eterze.

ALE podczas sejmowej debaty, prezes Kaczyński, znany z brutalności, poszedł krok dalej, i zarzucił Komorowskiemu ni mniej ni więcej, tylko to, że jest agentem rosyjskim. „Marszałek ma zadziwiającą tendencję, żeby przyjmować rosyjski punkt widzenia. Nie wiem dlaczego, ale trzeba to widzieć w kontekście jego powiązań z WSI, z którym jest tak serdecznie związany” – mówił J. Kacz. Oskarżenie to świetnie pasuje do repertuaru Kaczyńskich: w Polsce działa partia rosyjska, m.in. w WSI. Stąd już tylko jeden krok do wskazania na marszałka i zawołanie: „Zdrajca!”. A co czeka zdrajców – wiadomo.

Dalsze pół kroku uczynił Kaczyński mówiąc, że Stefan Niesiołowski sypał będąc w opozycji demokratycznej. 13-letnie dziewczynki wytrzymywały torturowanie przez gestapo, a Niesiołowski się załamał, powiedział J.Kacz. i dodał, że on by się na życiorys z Niesiołem nie zamienił. Powoływał się na książkę IPN, z której wynika, że podczas jakiegoś przesłuchania Niesioł powiedział za dużo, J. Kacz („chociaż nie siedziałem w więzieniu”) powiedziałby zapewne mniej…

Uważam metody prezesa PiS za obrzydliwe. Jako jeden z założycieli grupy „Ruch” Niesiołowski należy do najstarszych stażem działaczy opozycji antykomunistycznej w Polsce. Siedział w więzieniu około 5 lat, w czasach, kiedy opozycja była w powijakach, kiedy nie było kodu zachowania w śledztwie, jaki później opozycja wypracowała. Jest możliwe, że 30 – 40 lat później (!) można uważać, że młodziutki wówczas Niesioł mógł się nie bać, mógł nie pozwolić się zastraszyć, mógł być nieustraszony jak J. Kacz. Ale czynienie z tego dzisiaj zarzutu, i to przez kogoś, kto nigdy nie przekroczył progu więzienia, to uważam za chamstwo, za łajdactwo.

Chwilę później dziennikarze rzucili się do Niesioła z pytaniem czy „sypał”? Jest coś obrzydliwego w tym, że ludzie, którzy nie kiwnęli palcem przeciwko komunie, a nawet chodzili wtedy w pieluchach, dziś bez żenady rzucają się na człowieka takich zasług i powtarzają oskarżenie, dodając jedynie znak zapytania. Tfu! Koniec dygresji.

Wracam do szkolenia z piaru. Przerabianie Kaczyńskiego na polityka sympatycznego mija się z celem, to strata czasu. Specjalista od wizerunku politycznego mówi w „Dzienniku”, że prezes za często pokazuje zaciśniętą pięść, „pięść wodza”, wali w stół, , zbyt często używa palca wskazującego, wytyka, podczas kiedy powinien „całym sobą pokazywać spokój, a nie agresję”. Otóż nawet gdyby J.Kacz trzymał cały czas ręce za plecami i słodko się uśmiechał , to mówiąc to, co mówi, pozostanie równie odpychający jak jest.

Nie po raz pierwszy odnoszę wrażenie, że wśród specjalistów od piaru nie brak hochsztaplerów i szamanów. J.Kacz jest dobrym mówcą i typowym „wodzuniem”, który łączy formę i treść. Kiedy porównuje adwersarzy do ZOMO, kiedy elitę określa jako „łże-elitę”, kiedy o swoim (?) marszałku Marku Jurku mówi „agent albo wariat”, kiedy degraduje Dorna, kiedy „Gazetę” uznaje za zmutowaną Komunistyczną Partię Polski, kiedy twierdzi, że rząd posługuje się „sprostytuowanymi prawnikami”, kiedy swojego byłego ministra określa jako agenta – śpiocha, to moim zdaniem żadne szkolenie z piaru nie pomoże. Kaczyński taki jest i basta. Niech Kaczyński pozostanie Kaczyńskim (byle nami nie rządził). Kaczyński (jeden i drugi) robił aluzje, że w odróżnieniu od Tuska, nie wychował się na podwórku, dawał do zrozumienia, że stoi wyżej, jest uformowany przez lepsze sfery, przyznaje się do inteligencji żoliborskiej. Może sobie tak uważać, aczkolwiek moim zdaniem J. Kacz to kompromitacja inteligencji i Żoliborza. Ale jego główny problem nie jest z inteligencją, której mu nie brak, ani z Żoliborzem, tylko z charakterem. A tego żadne szkolenie z piaru nie zmieni.